Teraz jest Pt 29 mar, 2024 10:10


Tajne bronie IIW¦

Czyli rozmowy o wszystkim co związane jest z tym pojęciem.
  • Autor
  • Wiadomość
Offline
Avatar użytkownika

Barbarian

Pułkownik

Pułkownik

  • Posty: 1594
  • Dołączył(a): Pn 13 cze, 2005 16:50
  • Lokalizacja: Sochaczew

PostSo 15 paź, 2005 18:06

Napewno niemiaszki użyły podczerwieni w walkach na Węgrzech (mowa oczywiście o panterach wyposażonych w detektory na pdczerwień), słyszałem równierz że podczas przekroczenia przez ruskich Odry Niemcy też użyli panter "na podczerwień". Mam równierz pytanko. Czy ktoś wie o bojowym wykorzystaniu panzerfaustów 150?
www.greendevils.uk- kompendium wiedzy o Fallschirmjagers
Rots: Poza tym od filozofii jest Barbarian
:D
Offline
Avatar użytkownika

Wojtek

Major

Major

  • Posty: 506
  • Dołączył(a): Wt 20 lip, 2004 13:40
  • Lokalizacja: Poznań

PostSo 15 paź, 2005 18:50

z tego co słyszałem wydaje się,że sto pięćdziesiątek raczej nie używano...były już przeciez panzershreki nieprawdaż?
Offline
Avatar użytkownika

Barbarian

Pułkownik

Pułkownik

  • Posty: 1594
  • Dołączył(a): Pn 13 cze, 2005 16:50
  • Lokalizacja: Sochaczew

PostSo 15 paź, 2005 18:53

Ale mi chodzi o również o przydział bojowy. A tak szczerze powiedziawszy to panzerfaust150 miał pocisk z lotkami stabilizującymi, więc strzelanie z niego było znacznie łatwiejsze niż z poprzednich wersji panzerfausta.
www.greendevils.uk- kompendium wiedzy o Fallschirmjagers
Rots: Poza tym od filozofii jest Barbarian
:D
Offline

Grzesio

Szeregowy

Szeregowy

  • Posty: 14
  • Dołączył(a): Pt 28 paź, 2005 11:58
  • Lokalizacja: Wawa

PostPt 04 lis, 2005 18:18

Wit@m wszystkich na forum (choć jak widzę moja radosna tfurczość jest tu całkiem popularna).

Wojtek napisał(a):z tego co słyszałem wydaje się,że sto pięćdziesiątek raczej nie używano...były już przeciez panzershreki nieprawdaż?


Tia, Pzf 150 m to trochę tak jak Yeti, wszyscy o nim słyszeli, nikt nie widział - choć pojawiają się pogłoski o znajdywaniu takich np. na Pomorzu, to jednak poza pogłoskami żadnych realnych śladów nie ma. Pewnie były i użyte, ale na bardzo ograniczoną - dosłownie jednostkową - skalę.
Natomiast nie na miejscu jest wymienne traktowanie 'fausta i 'schrecka - to były wbrew pozorom nieco różne bronie. Faust był indywidualny, 'schreck zespołowy, obsługiwały nieco inne dystanse.
Natomiast w początku roku 1945 sytuacja wyglądała dokładnie odwrotnie od Twojej sugestii - niezależnie od pomysłu na standaryzację głowicy bojowej dla Pzf 150 i 250 m oraz Panzerschrecka 10,5 cm - jako podstawowa broń ppanc piechoty wybrany został przez HWaA 'faust - jako że w międzyczasie zrównał się już z pancerzownicą rakietową zasięgiem - i produkcja 'schrecków miała być stopniowo na jego korzyść ograniczana.

Barbarian napisał(a):A tak szczerze powiedziawszy to panzerfaust150 miał pocisk z lotkami stabilizującymi, więc strzelanie z niego było znacznie łatwiejsze niż z poprzednich wersji panzerfausta.


Wszystkie seryjne Panzerfausty miały pociski stabilizowane rozkładanymi lotkami. Pzf 150 m to w zasadzie Pzf 100 m z nową głowicą bojową kal. 105 mm (zamiast 150 mm), przystosowany do ponownego ładowania w warunkach warsztatowych. Jedyny wzrost łatwości strzelania wynikałby z lepszej balistyki i większego zasięgu strzału bezwzględnego.

A i o Fliegerfauście, czy raczej Luftfauście jeszcze wspomnę...

ToMeK111 napisał(a): Ta latająca pięść (niem. Fliegerfaust) posiadała rakietowe pociski o masie 90 g i długości 2 cm (!).


Nic z tych rzeczy - bodaj Burakowski i Sala walnęli takiego babola i już w świat poszło. :) Pocisk miał kaliber 2 cm (a dokładniej 23 mm) i długość 25 cm. Był to po prostu pocisk z działka 2 cm z doczepionym silnikiem rakietowym.

ToMeK111 napisał(a):Wyprodukowano do testów kilkadziesiąt sztuk, które posiadały lufę na 6 pocisków. (...) Z cała pewnością był to jednak projekt udany i w swoim rodzaju rewolucyjny.


Miały, dokładniej rzecz biorąc, 9 prowadnic rurowych - na tyleż pocisków (po jednym w każdej). Co do udaności Luftfausta, to zachowałbym olbrzymią rezerwę - jawi się on raczej jako broń w praktyce bezużyteczna, bardziej psychologiczna niż przeznaczona do strącania samolotów. Składają się na to dwie przyczyny - olbrzymi rozrzut, wynikły zapewne z przyjętej dla zbyt wydłużonego pocisku stabilizacji obrotowej (w końcu 1944 pracowano nad jego zmniejszeniem do 1/10 odległości strzału - czyli 40 m na dystansie 400 m!), oraz mikra skuteczność głowicy bojowej. W zasadzie przy bardzo dużym farcie można było liczyć na pojedyncze trafienie 2 cm pociskiem, rzecz dalece niewystarczająca w przypadku nowoczesnego i solidnego samolotu myśliwsko-szturmowego.
Natomiast, jak słusznie zauważył ppsh41, Luftfaust mógłby być morderczą bronią do walki naziemnej na małe dystanse czy w mieście - przeciw piechocie i celom miękkim (warto zauważyć, że salwa LF równała się niemal wystrzeleniu całego magazynka z 2 cm KwK).

Pzdr

Grzesiu
Offline

DEmB

Cywil

Cywil

  • Posty: 2
  • Dołączył(a): Wt 08 lis, 2005 17:40

PostWt 08 lis, 2005 18:03

Z tego co wiem V-3 byly odpalane ale wybuchaly po starcie. Gdyby wymyslili je wczesniej to polowy Londynu by nie bylo :twisted: .
Offline

Goose

Pułkownik

Pułkownik

  • Posty: 1744
  • Dołączył(a): N 26 gru, 2004 21:31
  • Lokalizacja: Jofiż

PostWt 08 lis, 2005 21:44

Moge się coś spytac? Dziekuje. Otóż [cytat]co niby twoja wypowiedz wnosi do tematu?[/cytat] :)
Offline

Grzesio

Szeregowy

Szeregowy

  • Posty: 14
  • Dołączył(a): Pt 28 paź, 2005 11:58
  • Lokalizacja: Wawa

PostŚr 09 lis, 2005 14:37

DEmB napisał(a):Z tego co wiem V-3 byly odpalane ale wybuchaly po starcie. Gdyby wymyslili je wczesniej to polowy Londynu by nie bylo :twisted: .


A dlaczego, co za piękny temat do dyskusji... ;)

V-3 nie były sensu stricte odpalane, bo to było działo dalekiego zasięgu o konstrukcji wielokomorowej. Podstawowy problem był jednak konstrukcyjny - dotyczył tak balistyki wewnętrznej (trudności z osiągnięciem założonej prędkości wylotowej), zewnętrznej (problemy ze stabilizacją pocisków), jak i kwestii konstrukcyjnych (wytrzymałości i geometrii wieloczłonowej lufy). Tak więc jeszcze na przełomie 1944/45 pełnowymiarowe działo dalekie było od niezawodnego osiągania założonego zasięgu 160 km, niezbędnego do uznania go za broń V. Natomiast zbudowano kilka (co najmniej 4) zredukowanych do 50 m dział o zasięgu cca 60 km, z których dwa użyte były bojowo na przełomie 1944/45 na froncie zachodnim.
No i pozostał jeszcze - w kwestii kasowania połowy Londynu - problem lokalizacji 150 m długości dział. Budowano w tym celu 2 podziemne schrony w Mimoyecques, na 50 dział łącznie, ale na skutek ponawianych nalotów alianckich prace najpierw ograniczono do jednego, a potem w ogóle przerwano.

Pzdr

Grzesiu
Offline
Avatar użytkownika

mossin

Major

Major

  • Posty: 516
  • Dołączył(a): Wt 20 lip, 2004 18:40
  • Lokalizacja: Jaworzno/Gliwice

PostŚr 09 lis, 2005 16:41

Jeden z najgłupszych pomysłów jakie w rzyciu widaiałem. Bez sensu. Niby do czego miało to strzelać po zniszczeniu Londynu??
..|..
Offline
Avatar użytkownika

Barbarian

Pułkownik

Pułkownik

  • Posty: 1594
  • Dołączył(a): Pn 13 cze, 2005 16:50
  • Lokalizacja: Sochaczew

PostŚr 09 lis, 2005 16:53

Do kaczek :D . Przerzucili by to do Finlandii i ostrzelali Leningrad :P . A tak serio, to trudno doszukiwać się większego sensu w jakimkolwiek projekcie "wunder waffe" . Pod koniec wojny większość pryjorytetowych projektów niemieckich biur konstrukcyjnych to była sztuka dla sztuki.
www.greendevils.uk- kompendium wiedzy o Fallschirmjagers
Rots: Poza tym od filozofii jest Barbarian
:D
Offline

Grzesio

Szeregowy

Szeregowy

  • Posty: 14
  • Dołączył(a): Pt 28 paź, 2005 11:58
  • Lokalizacja: Wawa

PostŚr 09 lis, 2005 17:23

ppsh41 napisał(a):Jeden z najgłupszych pomysłów jakie w rzyciu widaiałem. Bez sensu. Niby do czego miało to strzelać po zniszczeniu Londynu??


Nie miało de facto go zniszczyć, a prowadzić długotrwały ostrzał nękający - takie pendant do ataków V-1 i V-2. Zresztą zniszczenie połowy miasta za pomocą 50 dział kalibru 150 mm (a nawet mniej, bo pociski były podkalibrowe, ostatecznie coś koło 7 kg materiału wybuchowego w każdym - o ile mnie pamięć nie zwodzi) to zajęcie raczej dla cierpliwych. ;)

Barbarian napisał(a):A tak serio, to trudno doszukiwać się większego sensu w jakimkolwiek projekcie "wunder waffe" . Pod koniec wojny większość pryjorytetowych projektów niemieckich biur konstrukcyjnych to była sztuka dla sztuki.


No z tym jeneralnym brakiem sensu to bym jednak uważał, zależy co nazwiemy "wunderwaffe".
Także tą priorytetową sztukę dla sztuki ograniczyłbym czasowo do końca 1944 - w początku lutego 1945 przeprowadzony był gruntowny przegląd istniejących projektów i odrzucenie tych nie rokujących nadziei na efekty w najbliższej przyszłości. Trzeba tu jednak jeszcze zauważyć, że największą sztuką dla sztuki, dosłownie kijem w tryby programu wunderwaffe, była rakieta V-2 - angażująca olbrzymie zasoby materiałowe, ludzkie i przemysłowe, o praktycznie zerowym wpływie na militarny przebieg wojny. Gdyby te same zasoby przeznaczono np. na opracowywanie kierowanych pocisków plot, to w 1944 alianci mogliby mieć niewesoło.

Pzdr

Grzesiu
Offline
Avatar użytkownika

Barbarian

Pułkownik

Pułkownik

  • Posty: 1594
  • Dołączył(a): Pn 13 cze, 2005 16:50
  • Lokalizacja: Sochaczew

PostŚr 09 lis, 2005 18:08

W ogóle jakby Niemcy zamiast bawić sie w projekt tygrys królewskiego zainwestowali by te środki (które przeznaczyli na badania nad "super" czołgami) w hetzera z działem bezodrzutowym (ten model nosił nazwe star) to panzerwaffe (i cały wermacht) by lepiej na tym wyszło. Do tego dochodzi jeszcze biurokracja która często opóżniała wejście do produkcji niektórych modeli (np. me262 został odany do produkcji o niemal pół roku ponieważ nie było opracowanej wersji bombowej i niszczyciela czołgów).
A gdyby Niemcy nie "marnowali" siły i środki na program pocisków rakietowych, to jeszcze odcisk ludzkiej stopy by się nie znalazł na księżycu :razz: .
Ostatnio edytowano Śr 09 lis, 2005 18:43 przez Barbarian, łącznie edytowano 1 raz
www.greendevils.uk- kompendium wiedzy o Fallschirmjagers
Rots: Poza tym od filozofii jest Barbarian
:D
Offline

Grzesio

Szeregowy

Szeregowy

  • Posty: 14
  • Dołączył(a): Pt 28 paź, 2005 11:58
  • Lokalizacja: Wawa

PostN 13 lis, 2005 12:54

Barbarian napisał(a):W ogóle jakby Niemcy zamiast bawić sie w projekt tygrys królewskiego zainwestowali by te środki (które przeznaczyli na badania nad "super" czołgami) w hetzera z działem bezodrzutowym (ten model nosił nazwe star) to panzerwaffe (i cały wermacht) by lepiej na tym wyszło.


Chyba Starr - sztywny. Nie było to działo bezodrzutowe, tylko działo zamontowane do kadłuba bez pośrednictwa oporopowrotnika. Fakt, że KT był może i cokolwiek chybiony, przynajmniej w swym wykonaniu, ale gremialne zastępowanie go niszczycielami czołgów, o w sumie nie najwyższych parametrach - jawi mi się nie do końca celowe.

Barbarian napisał(a):Do tego dochodzi jeszcze biurokracja która często opóżniała wejście do produkcji niektórych modeli (np. me262 został odany do produkcji o niemal pół roku ponieważ nie było opracowanej wersji bombowej i niszczyciela czołgów).


O, tu całkowita zgoda. Dyskutowałem o tem kiedyś z kolegą i doszliśmy do całkowitej zgodności, że czynniki decyzyjne w zakresie uzbrojenia działały często w sposób całkowicie irracjonalny, kierując się często względami prestiżowo-psychologiczno-propagandowymi, a nie użytkowymi.
Ale jaka to wersja Me 262 była niszczycielem czołgów?!

Barbarian napisał(a):A gdyby Niemcy nie "marnowali" siły i środki na program pocisków rakietowych, to jeszcze odcisk ludzkiej stopy by się nie znalazł na księżycu :razz: .


Powiem tak - Niemcom, w porównaniu do innych nacji uczestniczących w wojnie, udało się w zakresie broni rakietowych i kierowanych w zasadzie jedno - skonstruowanie sprawnie działających silników rakietowych na ciekły materiał pędny, czy to gorących - dzięki zastosowaniu chłodzenia regeneratywnego, czy zimnych - dzięki opracowaniu stabilizacji nadtlenku wodoru, i co za tym idzie - jako takim opanowaniu konstruowania dużych rakiet kierowanych. Problem tylko w tym, że cały wysiłek włożono w bojowe zastosowanie bezużytecznej w praktyce V-2, której wpływ na losy wojny był zerowy. Proszę bardzo, można było ją opracować jako studium rakiety, ale pakowanie w V-2 całego potencjału naukowo-produkcyjnego i tłuczenie jej po 400 sztuk miesięcznie, kosztem odcięcia innych programów rakietowych od krytycznych surowców (że o graficie nie wspomnę, bo ciekły tlen - którego CAłA produkcja konsumowana była przez V-2 - nie jawi się niespecjalnie wart zainteresowania) i zasobów ludzkich, zdecydowanie zaważyło na losie wojny. Rakiety przeciwlotnicze - że przy tym temacie zostanę - były potrzebne III Rzeszy jak chleb - a ich opracowywanie to w zasadzie litania ciągłych braków w ludziach i materiałach - bo wszystko szło dla V-2.
Natomiast poza tym aspektem - nazwijmy to mechanicznym (nota bene rakiety te opracowywano naprawdę na oślep, błądząc jako dzieci we mgle - co ładnie widać np. we wspomnieniach Dornbergera) - pozostałe gałęzie techniki rakietowej - np. systemy kierowania i naprowadzania - leżały w III Rzeszy i kwiczały w sposób wprost żenujący. Do końca wojny nie zdołano opracować do stopnia przydatności operacyjnej ani jakiegokolwiek systemu samonaprowadzania (a bodaj tylko jeden (!) w ogóle testowano na pociskach - pasywny Radieschen), ani jakiegokolwiek systemu naprowadzania innego niż ręcznego komendowego metodą trzech punktów (wysławiany pod niebiosa telewizyjny Tonne-Seedorf może być uznany za co najwyżej średnie stadium doświadczalne - w porównaniu do USA na przykład, gdzie od pocisków naprowadzanych TV aż się roiło - do ich masowego użycia bojowego włącznie!).
I naprawdę nie gloryfikujmy tych Niemców tak za bardzo - mieli niewątoliwe sukcesa, choć orłami bynajmniej nie byli - a na pewno nie do tego stopnia, aby nikt inny po dzień dzisiejszy nie zdołał się z tym uporać (pomijam już kwestię, czy von Braun był rzeczywiście geniuszem, czy może mistrzem autoreklamy i sprawnego wspinania się po plecach innych).

Pzdr

Grzesiu
Offline
Avatar użytkownika

Kuba

Pułkownik

Pułkownik

  • Posty: 1608
  • Dołączył(a): Pn 19 lip, 2004 20:57
  • Lokalizacja: Wawa

PostPn 30 sty, 2006 22:41

Masz bardzo specyficzne poczucie humoru panie Qast.... spam usunięty.
Offline
Avatar użytkownika

sjojok

Major

Major

  • Posty: 676
  • Dołączył(a): Pt 06 sie, 2004 16:16
  • Lokalizacja: Gliwice

PostPt 14 kwi, 2006 22:13

http://www.luft46.com/
Tutaj znajdują się prototypowe i żadkie samoloty lufftwafe z II wojny św
Musze przyznać że niektórymi projektami jestem zdumiony
Plany niektórych samolotów przewyższają i to bardzo tamte czasy
Jeśli ktoś się dopatrzy to zauważy że w dzisiejszych myśliwcach jest wiele szczegółów wykorzystanych z tamtych projektów
Offline
Avatar użytkownika

Nazhir

Spammer

Spammer

  • Posty: 164
  • Dołączył(a): Wt 15 lis, 2005 16:12
  • Lokalizacja: Trolla Norra

PostPt 21 kwi, 2006 16:26

a co z alianckimi tajnymi projektami?
bo póki co tylko niemieckie są tutaj...
Obrazek
spammuję, więc jestem
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Militaria

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości

cron