Problem w tym że straty w ludziach to to czego koalicja unika najbardiej Problem polega na tym że nikt (prawie nikt) nie jedzie do Afaganistanu dla szerzenia wolnosci (w latach '80 jeżdzili ) tylko dla kasy oraz mozliwosci awansu. A aby nacieszyć się kasą czy awansem trzeba jeszcze sobie pozyć Nie chce byc żle zorzumiany. Mówimy o sytuacji w której zolnierze odmówili wyjazdu na patrol. Nie doszło do sytuacji w której żołnierz nie wykonał rozkazu przełożonego podczas wymiany ognia itp. W takich sytuacjach musi go wyonać bez gadania (jezeli tego nie robi to albo szwankuje system szkolenia, albo dowódca nie posiada odpowiedniego autoprytetu posród podwaładnych- czyli się na dowódce nie nadaje).
Uważam ze zołnierz ma prawo nie wykonac rozkazu, ale za takie coś musi ponieść konsekwencje (sąd wojenny lub powrót do kraju czy wydalenie z wojska). Bądż jakaś inna lżejsza kara. Nie robił bym z tego pokazówki, kara powinna być taka jaką zakłada regulamin (nie powinna być nadmiernie sroga).
Porównywanie Afganistanu do 1944 r. jest śmieszne i bezsensowne...