Nie jestem z tych którzy bawią sie w tajemniczych nieznajomych, bo na tym niestety mozna sie przejejechać.
Mam 33 kobiety w klasie, z 33 sa rózne psychiki

z jedną rozmawiałem w tamtym roku na temat gostka który chciał z nia chodzić, pisał jej wierszyki
uznała go za kretyna, poprostu wolała goscia który jest odwazniejszy nie kryje sie, jest otwarty itd. skad mam wiedziec ze ta do której cos poczułem nie jest podobna, jezeli spale numer na dzien dobry, nie potraktuje mnie powaznie
Ludzie sie dziela na tych co zdobywaja i chca byc zdobywanymi, ja chce zdobywac bedac zdobywanym

tzn upozorowac, to ze to ja zdobywam, ale ostateczny krok zeby zrobiła ona, wtedy przynajmniej bede pewny.
Ale to takie gdybanie, taka taktyka, z której kupa może wyjść
