Teraz jest Pn 17 cze, 2024 08:24


Najlepszy film/serial o tematyce wojennej

Tematy nie pasujące do żadnych powyższych kategorii.
  • Autor
  • Wiadomość
Offline
Avatar użytkownika

Barbarian

Pułkownik

Pułkownik

  • Posty: 1594
  • Dołączył(a): Pn 13 cze, 2005 16:50
  • Lokalizacja: Sochaczew

PostN 17 wrz, 2006 21:35

"Cienka czerwona linia"-klasa sama dla siebie

"Na zachodzie bez zmian" (film z XXlecia międzywojennego a nie "knowszy")- ważny "antywojenny" manifest (podobno przwie tak dobry jak książka- tej niestety nie czytałem :( ).
"Jarhead"- polecam
"Pluton"- jak byłem mały to film zrobił na mnie duże wrażenie... (teraz jednak nie ma takiej mocy jak dawniej)
"łowca jeleni"- fajna, mroczna historyjka ;)
"Czas Apokalipsy"- rozrachunek reżysera z konfliktem Wietnamskiem (próba jego wyjaśnienia oraz przedstawienia go w możliwie pełnym świetle... i do tego świetna formuła narracji :P ).
"Full metal jacket"- szkoda że w momęcie gdy akcja przenosi się do Wietnamu filam traci na sile.
"Urodzony 4 lipca"- ckliwy i nazbyt "antywojenny" - ale warto obejżeć
"Wróg u bram"- Hollwoodzki chłam (a mogło być dobre kino :/ ).
"Byliśmy żołnierzami"- zbyt ckliwy i "bohaterski"

"Szergowiec Rayan"- celem filmu było przybliżenie wydażeń z "dnia D" młodemu pokoleniu (i podanie w atrakcyjnej i strawnej formule)- jak dla mnie za bardzo "pocztówka z Normandii".... (choć ogląd się miło).
"Kompania braci"- hmm... Książka lepsza, serial też dobry (momętami nawet wspaniały :P ).
"Helikopter w ogniu" znakomite zdjęcia (fabułe i bohaterów "załatwiło" życie, a w realizacji filmu nie spartolono), polecam...
"Najdłuższy dzień"- gdyby nie pewien osobnik w roli dowódcy 82 dpd to było by znakomicie :P
"Ciemnoniebieski ¦wiat" To czego nie mogła dokonać Polska kinematografia udało się Czechom (i Bogu za to dziękować).
"Kanał" jedyny dobry, polski dramat wojenny... (choć niektóre sceny bym chętnie wycioł :P ).

"Złoto dla Zuchwałych"

Gniot (subiktywna opinia)

"Tylko dla Orłów"

Trzyma klimat, warte obejżenia :spoko:
www.greendevils.uk- kompendium wiedzy o Fallschirmjagers
Rots: Poza tym od filozofii jest Barbarian
:D
Offline
Avatar użytkownika

Jon

Generał

Generał

  • Posty: 10721
  • Dołączył(a): Wt 20 lip, 2004 00:43
  • Lokalizacja: Kraków

PostN 17 wrz, 2006 22:26

Barb o Apocalypse Now napisał(a):rozrachunek reżysera z konfliktem Wietnamskiem (próba jego wyjaśnienia oraz przedstawienia go w możliwie pełnym świetle... (...))
BULLSHIT. Oglądałeś go w ogóle, czy spisałeś te puste, ogólnikowe, i BZDURNE hasełka z materiałów promocyjnych? Czasem nie wystarczy rzucić czegoś, co brzmi mądrze...

Barb o Urodzony 4 lipca napisał(a):ckliwy i nazbyt "antywojenny" - ale warto obejżeć
CKLIWY? :| Antywojenny? A niby jaki powinien być ten film?

Barb o Enemy at the Gates napisał(a):a mogło być dobre kino
A niby nie jest?
Ostatnio edytowano N 17 wrz, 2006 23:44 przez Jon, łącznie edytowano 2 razy
http://www.pajacyk.pl

“Politics is supposed to be the second oldest profession. I have come to realize that it bears a very close resemblance to the first.”
~ Ronald Reagan
Offline
Avatar użytkownika

Barbarian

Pułkownik

Pułkownik

  • Posty: 1594
  • Dołączył(a): Pn 13 cze, 2005 16:50
  • Lokalizacja: Sochaczew

PostN 17 wrz, 2006 22:50

Jonez napisał(a):Barb o Enemy at the Gates napisał:
a mogło być dobre kino
A niby nie jest?

Nie! Kreacje aktorskie słabe... Wszystko strasznie przewidywalne... Model Dobrzy vs żli itp. W dodatku wtórne...
I snajperzy trafiający za każdym razem prosto w środek czoła :roll:

Jonez napisał(a):Barb o Urodzony 4 lipca napisał:
ckliwy i nazbyt "antywojenny" - ale warto obejżeć
CKLIWY? Antywojenny? A niby jaki powinien być ten film?

Ocena subiektywna, jak dla mnie na siłe pokazane okropności wojny oraz "nieszczęście" żołnierzy walczących w Wietnamie (ale obejzeć warto).
Jest taki film "łowca jeleni"* (o niebo lepszy i bardzie pokazujący "demoralizacyjny" wpływ wojny na żołnierza- może i historia mniej prawdopodobna, ale ciekawsza).

Barb o Apocalypse Now napisał:
próba jego wyjaśnienia oraz przedstawienia go w możliwie pełnym świetle... i do tego świetna formuła narracji

BULLSHIT. Oglądałeś go w ogóle, czy spisałeś te puste, ogólnikowe, i BZDURNE hasełka z materiałów promocyjnych? Czasem nie wystarczy rzucić czegoś, co brzmi mądrze...

Specjalnie dla Ciebie spisałem... :P


* Możesz podać tytuł pod jakim film był dystrybowany w USA :P
www.greendevils.uk- kompendium wiedzy o Fallschirmjagers
Rots: Poza tym od filozofii jest Barbarian
:D
Offline
Avatar użytkownika

Mirage

Pułkownik

Pułkownik

  • Posty: 1306
  • Dołączył(a): Pt 30 lip, 2004 21:22
  • Lokalizacja: Bielsko-Biała

PostN 17 wrz, 2006 23:10

Barbarian napisał(a):"Wróg u bram"- Hollwoodzki chłam (a mogło być dobre kino :/ ).

W żYCIU się z tą opinią nie zgodzę :roll:
Barbarian napisał(a):"Byliśmy żołnierzami"- zbyt ckliwy i "bohaterski"

Z tą również...wg. mnie klasyka "współczesnego" kina wojennego.

Przy okazji zapomniales o "Szyfrach Wojny"...
Offline
Avatar użytkownika

Jon

Generał

Generał

  • Posty: 10721
  • Dołączył(a): Wt 20 lip, 2004 00:43
  • Lokalizacja: Kraków

PostN 17 wrz, 2006 23:46

Model Dobrzy vs żli itp. W dodatku wtórne...
Przypominjmy: TAK WYGL¡DA WOJNA. WOJNA TO WłA¦NIE "DOBRZY VS ¬LI". Jako filozof-wanna-be powinieneś wiedzieć, jak to wygląda z tej perspektywy. Wtórność? Rozwiń. Co do snajperów i przewidywalności - to prawda, ale oglądając ów film na takie duperele nie zwraca się uwagi. I imo to świadczy o jego klasie [pomijając rozmach i klimat].

Możesz podać tytuł pod jakim film był dystrybowany w USA
Nie omieszkam. Przy okazji, nie oglądałem owego.

Specjalnie dla Ciebie spisałem...
Zamiast zasłaniać się prostacką kpiną uzasadnij swoją wypowiedź, chyba że naprawdę Cię to przerasta.
http://www.pajacyk.pl

“Politics is supposed to be the second oldest profession. I have come to realize that it bears a very close resemblance to the first.”
~ Ronald Reagan
Offline
Avatar użytkownika

Barbarian

Pułkownik

Pułkownik

  • Posty: 1594
  • Dołączył(a): Pn 13 cze, 2005 16:50
  • Lokalizacja: Sochaczew

PostPn 18 wrz, 2006 01:05

"Szyfrach Wojny"

Było tam kilka fajnych kadrów (widać że przestudiowano przy ich wykonaniu sporo zdjęć z walk na Pacyfiku)... Ale za całokształt to film to dno i 3m mułu (subiektywna opinia). Dlaczego?
Płytkie postacie, zbyt duzo patosu (i ten amerykański patriotyzm- ble...). Dialogi drętwe (i te utrte shematy)...
Sceny rodem z kina akcji klasy B (jak ta, w której Japończycy łapią jednego indianina- najlepszego przyjaciela głównego bohatera- a ten niemal ze łzami w oczach rzuca granat by niedopuścić do pojmania koleszki- rozrywając przy okazji z 5 Japończyków- matkooooo co za kicz; dodam tylko że jeden z dwójki bohaterów ginie ratując małą dziewczynke- która niechybnie zgineła by zabita przez Japończyków- reżyser jest Chińczykiem, więc więc brak sympatii do "Japanów" jest zrozumiały :P ).

Cytat:
Model Dobrzy vs żli itp. W dodatku wtórne...
Przypominjmy: TAK WYGL¡DA WOJNA. WOJNA TO WłA¦NIE "DOBRZY VS ¬LI"


Więc Film "Cienka czerwona linia" nie pokazywał "prawdy" o wojnie (bo tam przecież nie było powiedziane kto był dobry a kto zły...)!?
Klasa filmu to nie ilośc wybuchów, krwi i flaków na ekranie i efektów specjalnych (robionych z rozmachem epickich scen)...
Był taki film "Stalingrad" (taki "Szeregowiec Rayan" w wersji niemieckiej :P ) i szczerze powiedziawszy był to film znacznie lepszy od "Wroga u bram" (pomijając postać oficera- harcerzyka i klku "łopatologii"), mimo że tam nie było powiedziane kto był dobry, a kto zły (raczej strano się podkreślić że żołnierze obu stron mają niewesoło- ale robiono to dyskretnie).
Zanam mase filmów (dramatów wojennych) które uciekają wręcz od tego schematu (dobrzy vs żli), i wcale nie są to filmy na siłe antywojenne...
W dodatku film zwierał w sobie sporo scen które odwoływały się do realiów tej bitwy (a w "Szeregowcu Rayanie" irytowły mnie wtrącone "na siłe" "anegdoty" związane z lądowaniem w Normandii- tak jak ta z szybowcem desantowym)...

Cytat:
Możesz podać tytuł pod jakim film był dystrybowany w USA
Nie omieszkam. Przy okazji, nie oglądałem owego.

A warto, serio... To klasyk!

Barbarian napisał:

"Byliśmy żołnierzami"- zbyt ckliwy i "bohaterski"

Z tą również...wg. mnie klasyka "współczesnego" kina wojennego.


"Patton" to też klasyka, ale mnie nie porywa i jest wrat obejzenia dla jednej (no może jeszcze za "wierne odtworzenie" gen.Brdleya) kreacji aktorskiej (i to na pierwszym planie :P )...

Nie mówie że "Byliśmy żołnierzmi" to jest jakiś badziewny film (jest to kawał dobrego kina), ale nie jest to film który by sprawił że szczęka Ci opadnie i nie będziesz mógł spać przez następny tydzień :P
Już lepszy (i to zdecydowanie) był "Helikopter w ogniu"...

Co do "Czasu apokalipsy"- to jak wyjaśnisz fakt że reżyser (uczestnik tej wojny) tak zbudował film że jest to przechadzka po tamtym konflikcie!?
Po co bohaterowie są świadkami zdobywania wioski przez kawalerie powietrzna, płyną łodzią ptrolową, odwiedzają wysunięte "forty" US army?
Po co tam pokazano ekipe filmowa kręcacą materiał dla stacji telewizyjnych (scena w której "reżyser" każe udawać żołnierzą że walcza :P ); masze odprawianą przez kapelana; tubylców przesaiedlanych przez wojsko; "centrum rozrywki" w samym środku dżungli; życie jakie panowało w Sajgonie (na początku filmu) i w bazach w Delcie mekongu?
Po co Kurtz czyta wycinki prasowe (w których uzasadnia się wysłanie "doradców wojskowych") oraz krytykuje sposób prowadzenia wojny przez rząd USA (turyści wysyłani na rok na wojne)? Po co sceny w których pojawiają się Francuzii (nie uważasz że jest to "ukłon" w kierunku walk w Indochinach jakie toczyła Francja- i z jakim skutkiem)?
I na koniec po co te ukłony w kierunku "Jądra ciemności" (w której wycieczka w głąb dżungli była pretekstem do ostrego napiętnowania kolonializmu- cywilizowania)?
Widocznie reżyser jeżdzil na kwasie...

Dlaczego to pochwaliłem (sposób naracji), bo mało kto by się na coś takiego odwazył (i niemal napewno nie osiągnoł by tak dobrego efektu).

Różnica między dobrym a żłym filmem jest bardzo cienka (np. Na papierze taki "Pulp fiction" to gniot- postacie maksymalnie przerysowanie, wręcz komiczne, panuje ogólny chaos i historia się sypie- ale w rękach dobrych ludzi wychodzi arcydzieło ze świetnymi kreacjami, kultowymi dialogami, genialnie zmątowane...).

Dziwi mnie że aż tak bezkrytycznie podchodzicie do oceny wielu filmów (dobry film nawet w momęcie w którym wszystkie "bajerki" przygasną nadal ogląda się z wypiekami na twrzy- np. "Oby- ósmu pasażer Nostromo"- nadal trzyma za gardło i nie puszcza :P ).

Co do "Wroga u bram" to wtórność rozumiem jako powielanie utrtych shematów (dobry, młody, przystojny, zdolny od którego zależa losy ¦wiata- w tym wypadku morale radzieckiej armii :P- vs. zły- stary, bżydki- ale nie za bardzo- doświadczony, legendarny i piekielnie niebezpieczny przeciwnik).
Sanjper (uczeń "złego") przydzielony "dobremu" (aby pokonać "złego")- postć komiczna i wyrazista (musi przecież wzbudzić sympatie widzów nim zostanie zabita przez "złego"- 1 powód dla którego nie lubimy "złego").
Dzieciak- niewiny, pomocny, zaangażowany dla dobrej (jedynej słusznej) sprawy (jak "zły" go powiesił to był już 2 powód dla którego widz nie lubi "złego"- po przecież ostatnia k.... jest zdolna zrobić krzywde niewinnej isticie).
"Piękna" - czyli panna "dobrego" (już przy pierwszym ich spotkaniu wiadomo jak się cała "sprawa" skończy). Odstępstwem od shemnatu jest fakt że "dobry" nie musi ratować "pieknej" z rąk "złego"...
Natomiast czymś "nieprzewidywalnym" jest stworzenie "trójkąta" (ona go kocha i on ją, ale ona nie kocha tego drugiego który ją kocha, więc ten drugi robi wszystko aby zdobyć ja- kosztem jego :P ). Model taki został zastosowany tylko (zapewne) kilka set razy (w książkach, filmkach różnej maści itp.)...
I tu pojawia się coś ciekawego... Ten trzeci (nazwijmy go "politruk") jest uzależniony od "dobrego" (którego wylansował- ostania nadzieja biłych- jakie to nowatorskie)... (ale to i tak znaczenia wiekszego z rozwojem akcji nie ma).
"Politruk" inteligentny, przystojny (być taki musi), wyrachowany (na dodatek sypie stereotypami o żydach- ale jest żydem więc mu wolno opowiadać "głodne kawałki" o tym że istnieją jakieś "niewidzialne organizacje"- dla dobra filmu temat ledwie napoczęty- w dodatku tak pokierowany że wychodzi że pochodzenie "politruka"i "pięknej" nie ma znaczenia- "[...]W babilonie zdrada")...
"Politruk" tak "namiesza" że w pewnym momęcie kochankowie dowaiadują się o śmierci ukochanego/ukochanej (nowatorskie jak diabli).
Ale swą pyche i zło "politruk" odpokutowuje składając swoje życie w ofierze (w czasie "finałowej" walki ze "złym" - który ginie- i to od strału w głowe- zorro mial swoje "Z", snajperzy ze Stalingradu mają swoją "kule w łep" :P ).
Cała historia kończy się happy endem (Związek Radziecki wygrywa; "dobry" jest legendą i spokojnie- już na tyłach frontu może płodzić potomków z "piękną")...
Jeżeli to nie jest wtórne, to chyba przejde na Islam...

Jak pierwszy raz przeczytałem o radzieckim snajperze który:
- zabił ze 180 osób
- zniszczył dwa czołgi
- 20 żolnierzy wroga wzioł do niewoli
To oczy wyszły mi na wierzch (a przeczytałem to na jakieś 3-5 lat przed premierą "Wroga u bram"... Pomyślałem wtedy "Rambo jednak naprwde istniał" (nazwiska tego "chodzącego armagedonu" nie znałem- a dane mogą być błędne- bo podaje je z pamięci)...
Chyba taka postać mogła posłużyć za bohatera lepszego filmu (ale przecież równie dobrze mógł by to być Rambo IV w scenerii WWII- więc nie było aż tak żle :] ).

P.S Jon- "W jasną księżycową noc" (pewnie jak zwykle przekręciłem tytuł)
też byli dobrzy vs. żli (po za dowódcą kompanii- ale to był raczej "wyjątek potwierdzający regułe" :P)?
Film (i książka) była o wojnie, budżetu dużego tam nie było... Za to była tam nieliniowa (nieprzewidywalna) fabuła, studium psyhologiczne bohaterów (musze zminić te foldery informacyjne bo strasznie sztampowe :P ), ale przecież...
przewidywalności - to prawda, ale oglądając ów film na takie duperele nie zwraca się uwagi

Ale film (i książka) Ci się podobała (mnie również) :P
Więc jeżli producent wyda "kupe" kasy na efekty specjalne (ztrudni dobrego operatora i orkiestre synfoniczną aby zgrała kilka kawałków), to jesteś w stanie przeboleć brak w scenariuszu?

Jest taki film- "Pluton" tam też jest jasna i klarowna granica kto jest dobry, a kto zły (i na końcu "dobro" "zwycięża"). Ale film jest tak zrobiony że oglądając go ten shemat nie irytuje (nie "wyziera" tak z ekranu)... Tego niestety nie mogę powiedzieć o "Wrogu u bram"...
www.greendevils.uk- kompendium wiedzy o Fallschirmjagers
Rots: Poza tym od filozofii jest Barbarian
:D
Offline
Avatar użytkownika

Marker

Pułkownik

Pułkownik

  • Posty: 2006
  • Dołączył(a): So 24 lip, 2004 14:32
  • Lokalizacja: Osaka

PostPn 18 wrz, 2006 08:34

Jak pierwszy raz przeczytałem o radzieckim snajperze który:
- zabił ze 180 osób
- zniszczył dwa czołgi
- 20 żolnierzy wroga wzioł do niewoli


No to prawie jak Chuck Norris... ;)

Obejrzyjcie sobie Patrol... Stary ale naprawde świetny... Zero holiłudu, czysta wojna... czysty wietnam...
Obrazek

"Jako arabski gej-satanista zmarzniete uszy wolę sobie ogrzewać przy płonacym kościele "
Offline
Avatar użytkownika

Jon

Generał

Generał

  • Posty: 10721
  • Dołączył(a): Wt 20 lip, 2004 00:43
  • Lokalizacja: Kraków

PostPn 18 wrz, 2006 09:56

Więc Film "Cienka czerwona linia" nie pokazywał "prawdy" o wojnie (bo tam przecież nie było powiedziane kto był dobry a kto zły...)!?
Również nie oglądałem :/ [mam spore braki w spisie "zaliczonych" Wybitnych Dzieł Filmowych Dot. Wojny].

Nie twierdzę, że podział "Dobrzy i ¬li" jest jakąkolwiek "Wojenną prawdą" - ale tak to prezentowało się z perspektywy zwykłego szeregowca, który do głowy miał wbite jedynie to, jak wygląda wróg, i to że za wszelką cenę należy go zabić... właśnie dlatego, że my jesteśmy dobrzy - a oni, źli. Dlatego imo we Wrogu u Bram to razić w oczy nie powinno, właśnie z powodu perspektywy z jakiej zdarzenia są przedstawiane...

Klasa filmu to nie ilośc wybuchów, krwi i flaków na ekranie i efektów specjalnych (robionych z rozmachem epickich scen)...
Nigdzie nie napisałem, że jest inaczej.

I na koniec po co te ukłony w kierunku "Jądra ciemności" (w której wycieczka w głąb dżungli była pretekstem do ostrego napiętnowania kolonializmu- cywilizowania)?
Jak w ogóle możesz zadać takie pytanie?! Film był inspirowany książką, co po pierwsze widać [z tego co pamiętam po oglądnięciu filmowej adaptacji książki] i co było jasno zaznaczane, choćby w recenzjach. Właśnie te nawiązania sprawiają, że film jest bardziej [jak to zostało gdzieś powiedziane] "uniwersalny" i nie należy go odnosić jedynie do wojny wietnamskiej. Jest to, było nie było, jedną z rzeczy, które przekładają się na klimat filmu...

... a ów moim zdaniem jest wyśmienity.

jak wyjaśnisz fakt że reżyser (uczestnik tej wojny)
Nie wiedziałem o tym.

Po co bohaterowie są świadkami zdobywania wioski przez kawalerie powietrzna, płyną łodzią ptrolową, odwiedzają wysunięte "forty" US army?
Po co tam pokazano ekipe filmowa kręcacą materiał dla stacji telewizyjnych (scena w której "reżyser" każe udawać żołnierzą że walcza ); masze odprawianą przez kapelana; tubylców przesaiedlanych przez wojsko; "centrum rozrywki" w samym środku dżungli; życie jakie panowało w Sajgonie (na początku filmu) i w bazach w Delcie mekongu?
Po co Kurtz czyta wycinki prasowe (w których uzasadnia się wysłanie "doradców wojskowych") oraz krytykuje sposób prowadzenia wojny przez rząd USA (turyści wysyłani na rok na wojne)? Po co sceny w których pojawiają się Francuzii (nie uważasz że jest to "ukłon" w kierunku walk w Indochinach jakie toczyła Francja- i z jakim skutkiem)?
Po co? Cały ten film to przecież swego rodzaju antywojenny manifest - on nie ma nic wyjaśniać, nikt nie stara się tu podawać przyczyń owego konfliktu, problemów ówczesnego społeczeństwa, sytuacji politycznej - Nie, do cholery, on ma pokazywać bezsens, absurdalność i ogromne kontrasty tej wojny [i jak świadczy spotkanie z Francuzami, nie tylko tej]. Chodziło właśnie o to, o długą i możliwie pełną w doznania wycieczkę po pełnej groteski wojnie, połączonej z krytyką hipokryzji ["... uczymy młodych ludzi palić innych ludzi żywcem, ale nie pozwalamy im napisać słowa >>kurwa<< na samolotach, bo to niemoralne"], którą wykazywała się amerykańska kultura. O pokazanie rozdarcia człowieka, którego umysł broni się przed całym szaleństwem wydarzeń wokół. Nie o wyjaśnianie czegokolwiek. I to udało się perfekcyjnie.

I choć pokazywało to konflikt w nieco innym świetle niż inne tego typu produkcje, to film został doprawiony tak by właśnie być pełnym obrazem tego, co wyżej wymienione. I było to zagranie jak najbardziej udane, które właśnie sprawiło, że film ów jest wyjątkowy - swoista "wycieczka po szaleństwie". Pełna groteski, kontrastów, gęstego, sugestywnego klimatu oraz rosnącego napięcia.

Dlaczego to pochwaliłem (sposób naracji), bo mało kto by się na coś takiego odwazył (i niemal napewno nie osiągnoł by tak dobrego efektu).
Nigdzie nie napisałem, że sposób narracji jest zły - wręcz przeciwnie, to właśnie on w znacznej mierze buduje atmosferę i genialny klimat tego filmu.

Sanjper (uczeń "złego") przydzielony "dobremu" (aby pokonać "złego")- postć komiczna i wyrazista (musi przecież wzbudzić sympatie widzów nim zostanie zabita przez "złego"- 1 powód dla którego nie lubimy "złego").
Dzieciak- niewiny, pomocny, zaangażowany dla dobrej (jedynej słusznej) sprawy (jak "zły" go powiesił to był już 2 powód dla którego widz nie lubi "złego"- po przecież ostatnia k.... jest zdolna zrobić krzywde niewinnej isticie).
I tu właśnie jest to kwestia odbioru przez widza. Jeden może widzieć w tym straszne "sku****wo", inny genialną zagrywkę taktyczną. Wszystko zależy od sposobu i indywidualnego podejścia widza.

Z resztą się zgadzam. Buahahaha, tekst z Islamem mi się spodobał :D

P.S Jon- "W jasną księżycową noc" (pewnie jak zwykle przekręciłem tytuł)
też byli dobrzy vs. żli (po za dowódcą kompanii- ale to był raczej "wyjątek potwierdzający regułe" )?
Bzdura? Właśnie ten film od tego schematu, jak Ty to nazwałeś - starał się ucieć - pokazując, że zarówno po jednej, jak i drugiej stronie walczą tacy sami ludzie. Mający własne życie, rodziny i cele.

Więc jeżli producent wyda "kupe" kasy na efekty specjalne (ztrudni dobrego operatora i orkiestre synfoniczną aby zgrała kilka kawałków), to jesteś w stanie przeboleć brak w scenariuszu?
W sumie racja, ale pamiętaj, że nieraz celowe [a nieraz nie :D] niedopowiedzenia dają miejsce dla popisu dla widza ;]

A że Zaitsev zniszczył dwa czołgi czy wziął wrogów do niewoli to pierwsze słyszę.

Za to, o ile mnie pamięć nie myli imć Zaitsev zabił nie 180 - a około 500 ludzi. [hmmm, wg źródła, które przed chwilą znalazłem "jedynie" 400] Dokładnej liczby nie znano, ale na tyle szacowano ilość jego "ofiar".
Ostatnio edytowano Pn 18 wrz, 2006 14:05 przez Jon, łącznie edytowano 1 raz
http://www.pajacyk.pl

“Politics is supposed to be the second oldest profession. I have come to realize that it bears a very close resemblance to the first.”
~ Ronald Reagan
Offline
Avatar użytkownika

Volt

Major

Major

  • Posty: 905
  • Dołączył(a): Wt 20 lip, 2004 09:50
  • Lokalizacja: Wrocław

PostPn 18 wrz, 2006 10:27

ak ta, w której Japończycy łapią jednego indianina- najlepszego przyjaciela głównego bohatera- a ten niemal ze łzami w oczach rzuca granat by niedopuścić do pojmania koleszki- rozrywając przy okazji z 5 Japończyków- matkooooo co za kicz


No tak , ty byś rzucił z uśmiechem na ustach granat w najlepszego przyjaciela? :)

odam tylko że jeden z dwójki bohaterów ginie ratując małą dziewczynke- która niechybnie zgineła by zabita przez Japończyków


Dostać na wojnie kulke nie będąc po niczyjej stronie jest bardzo łatwo...
Obrazek
Offline
Avatar użytkownika

Nazhir

Spammer

Spammer

  • Posty: 164
  • Dołączył(a): Wt 15 lis, 2005 16:12
  • Lokalizacja: Trolla Norra

PostPn 18 wrz, 2006 13:14

Rambo III - wspaniała ekranizacja konfliktu radziecko-afgańskiego. Dobra gra aktorska, ciekawe dialogi i fabuła niemalże historyczna.

żelazny Orzeł - tym razem konflikt iracko-amerykański. Wierne odzwierciedlenie rzeczywistości.

a z seriali to M.A.S.H - dokument o Korei

:mrgreen:
Obrazek
spammuję, więc jestem
Offline
Avatar użytkownika

Jon

Generał

Generał

  • Posty: 10721
  • Dołączył(a): Wt 20 lip, 2004 00:43
  • Lokalizacja: Kraków

PostPn 18 wrz, 2006 13:27

Zapomniałeś o DELTA FORCE - dokumentalnych nagraniach z tajnych operacji SFOD-D :mrgreen:
http://www.pajacyk.pl

“Politics is supposed to be the second oldest profession. I have come to realize that it bears a very close resemblance to the first.”
~ Ronald Reagan
Offline
Avatar użytkownika

Nazhir

Spammer

Spammer

  • Posty: 164
  • Dołączył(a): Wt 15 lis, 2005 16:12
  • Lokalizacja: Trolla Norra

PostPn 18 wrz, 2006 13:31

Delta Force to dokument o codziennych działaniach tej grupy. A chodzi o filmy wojenne.

:mrgreen:
Obrazek
spammuję, więc jestem
Offline
Avatar użytkownika

Jon

Generał

Generał

  • Posty: 10721
  • Dołączył(a): Wt 20 lip, 2004 00:43
  • Lokalizacja: Kraków

PostPn 18 wrz, 2006 13:41

Racja, mój błąd :mrgreen:
http://www.pajacyk.pl

“Politics is supposed to be the second oldest profession. I have come to realize that it bears a very close resemblance to the first.”
~ Ronald Reagan
Offline
Avatar użytkownika

Barbarian

Pułkownik

Pułkownik

  • Posty: 1594
  • Dołączył(a): Pn 13 cze, 2005 16:50
  • Lokalizacja: Sochaczew

PostPn 18 wrz, 2006 13:50

Bzdura? Właśnie ten film od tego schematu, jak Ty to nazwałeś - starał się ucieć - pokazując, że zarówno po jednej, jak i drugiej stronie walczą tacy sami ludzie. Mający własne życie, rodziny i cele.

To było raczej pytanie retoryczne-tak jak w przypadku "jądra ciemności"- (troszke się zamotałem- godzina była już póżna)...
Jak sam zauważyłeś nie ma tutaj tego shematu (momo że wojna jest widziana z perspektywy mrówki)... Obywatela- zołnierza nieprzystosowanego do tego z czym ma się mierzyć...

Co do "Czasu apokalipsy"- zgoda. Wyszło że obaj mieliśmy na myśli to samo, ale inaczej to ubraliśmy w słowa (troche inaczej też wyglądała wyjściowa myśl :P )... Film jest rozrachunkiem reżysera z tą wojną (cały ten rozmach ma za zadanie przekonać widza do tezy jaką stawia reżyser).

I tu właśnie jest to kwestia odbioru przez widza. Jeden może widzieć w tym straszne "sku****wo", inny genialną zagrywkę taktyczną. Wszystko zależy od sposobu i indywidualnego podejścia widza.

Scenarzysta raczej chciał w "tani" sposób zagrać na uczuciach widzów (bo niewiele osób odbierze to jako zagrywke taktyczną- mimo że jest to tak pokazane w filmie).
Tororetycznie we "Wrogu u bram" jest wszystko to co powinno być (pomijając tą wtórność- choć jeżeli poda się to w "świrzy" sposób to da się to ukryć i te headshooty), ale braknie jednego (jak dla mnie), klimatu (nie "czuje" że to jest Stalingrad, czy Rosja radziecka).

No tak , ty byś rzucił z uśmiechem na ustach granat w najlepszego przyjaciela?

Nie lubie jak coś w filmach jest robione na siłe... Ilość kiczu jaki jest w tym filmie starczył by na 8 innych filmów :P

"Cienka czerwona linia"

Polecam, naprawe świetne kino!
www.greendevils.uk- kompendium wiedzy o Fallschirmjagers
Rots: Poza tym od filozofii jest Barbarian
:D
Offline
Avatar użytkownika

Sudayev

Major

Major

  • Posty: 509
  • Dołączył(a): So 11 lut, 2006 15:44

PostSo 23 wrz, 2006 18:17

Jezeli mialbym polecac to:

1. Talvisota - Wojna Zimowa (1989)
2. Dziewiata Kompania (9-ya rota) (2005)
3. Okręt - Das Boot (1981)

Kino europejskie jest moim zdaniem bardziej wstrzasajace, gdzie przekaz nie ginie w morzu wspanialych efektow specjalnych, dramatycznej muzyki i rownie dramatycznych ujec smierci glownych bohaterow. Po obejrzeniu "Talvisoty" oraz ostatnio "Dziewiatej kompanii" zostalem wprawiony w wielogodzinne oslupienie i rozmyslania.
Mimo lubie produkcje wojenne z lat 50-70 (Zwlaszcza te amerykanskie 3-4 godzinne obrazy:) ), lecz najwieksza uczta sa dla mn ie czarno biale filmy z lat 40-50 ktore czasem pojawiaja sie poooozna noc a na kanale TCM :D
OFP Jungle Fever | Beta Test Team
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Off-topic

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości

cron