No to ja z innej beczki...
Studia, pierwszy semestr,tuż przed świętami Bożego Narodzenia ,algebra [te liczby zespolone ,macierze i inne ustrojstwo], kartkoweczka na mysl profesora Grzesia Biernata [poetycki pseudonim Piotr Niert] nastąpiła ciężką nogą, pierwsze pytanie -no coś tam z tej algebry
-drugie pytanie-dlaczego nieznasz odpowiedzi na pierwsze pytanie
-trzecie pytanie-kiedy bedziesz znal odpowiedź na pierwsze pytanie-
-czwarte pytanie- złóż życzenia dla pana profesora
Na pierwsze ,jak i cała grupa nie znałem odpowiedzi ,po zdaniu na drugie i na trzecie, a na czwartem 2.5 strony A4 walnołem...
------------------------------------------------------------------------------------
A tak międzyinnymi to profesor Biernat lubi sobie wypić coś wyborowego.
I nie raz na poczatku 2 godzinnego wykladu z nim padało hasło "Koniaku mi się chce...idźcie do domu....
--------------------------------------------------------------------------------------
Algebra u profesora Biernata ,kumpel poszedl do tablicy ,nie potrafił jakiejś tam macierzy rozwiazać ,prof. sie go pyta dlaczego sie nie nauczył ,ten odpowiedział że dywany wczoraj trzepał....na to Grzesiu do niego "To ty u mnie narazie zaliczenia nie bedziesz mial ,ale dam ci pod koniec zajęc mój numer telefonu ,ty zadzwonisz,zglosisz się i będziesz mi do usranej śmierci te dywany na zaliczenie trzepał"... grupa w śmiech...