Teraz jest Pt 29 mar, 2024 08:14


Wiatrówka CO2 uciekający gaz z lufy

Tematy nie pasujące do żadnych powyższych kategorii.
  • Autor
  • Wiadomość
Offline
Avatar użytkownika

Blackburn

Pułkownik

Pułkownik

  • Posty: 1437
  • Dołączył(a): Cz 15 lip, 2010 11:36
  • Lokalizacja: Raz tu, raz tam...

Wiatrówka CO2 uciekający gaz z lufy

PostWt 27 wrz, 2011 23:21

Pewnego pieknego dnia zakupiłem wiatrówkę S&W M&P. Zaraz po włozeniu nowego naboju co2 okazało się, że wypuszcza cały gaz przez lufę w czasie kilkunastu sekund.
Jeżeli jest na forum jakiś zapaleniec wiatrówek to proszę o wyjasnienie mi z czym się wiąże owa wada.
Offline
Avatar użytkownika

Algrab

Generał

Generał

  • Posty: 2990
  • Dołączył(a): So 10 paź, 2009 23:35
  • Lokalizacja: x+2=1

PostŚr 28 wrz, 2011 01:02

Wybaczcie, ale wkleję coś, co kiedyś napisałem na innym forum, zresztą samochodowym, może to cie naprowadzi, albo wyprowadzi w pole ;) :

"Niestety, bardzo przepraszam, ale się muszę pochwalić. Naprawiłem swoje P8 do strzelania do wróbli z kompozytu. Lub odwrotnie z tymi wróblami. Oczywiście to tylko taka metafora.

Kiedyś razu pewnego, przy idealnie działającym fistoleciku-zabaweczce, zdecydowałem przekonserwować go olejem silikonowym w spreju. Psikłem mu tu i tam, a także w przebijak/dysze naboju dwutlenkowego. Wszystko cacy można kompletować broń. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po załadowaniu nowego naboju do syfonu usłyszałem cichy syk... Nosz kur!?... Ucieka wyraźnie przy przebijaku! Tam gdzie przed chwilą psikałem olejem...
Nabój oszronił się przy przebijaku, potem juz cały i po chwili po gazowni całej.
Okej no to szmatka, suszenie czego się da z oleju, myślę sobie "za dużo się wlało czy jak??"
Następny nabój - pssssssssttt. Oszfak!
Odczekane godzinę, dwie - psssssssttt. Ej no co!?
Po jakimś czasie decyzja - dobra nie wiem co w środku ale śrubę widzę, rozbieram to cholerstwo. Przecież niejedno się w życiu rozbierało. Np. PGR w Warzymicach. Śrubokręt zwykły nie bardzo, bo w środku nakrętki szeroki dość otwór na zbijak - i ten ostatni jeszcze wystaje parę milimetrów.
Dobra, solidny "śledź" od komputera, mam ich zatrzęsienie, wgniatam zbijak, śledź łapie szczelinę, obracam - puszcza.
Powoli obracam w już w palcach nakrętkę, wysuwają się powoli flaki: "aaa tutaj sprężyna taka siedzi..." - PIERDUT! Cześć flaków łącznie ze sprężyną ląduje na podłodze. 2cm w przód i całe towarzystwo by się nie minęło z blatem stołu. Ale się minęło...
Przeklinając na czym świat stoi idę nurkować pod biurko. Pod biurkiem trochę gratów, dobra, jest sprężyna. Jest zbijak-rurka, uszczelka też jest, chyba wszystko mam, na podłodze nie widzę już żadnych podejrzanych elementów teoretycznie nadających sie do wysyłania kompozytu wzdłuż lufy.

Uff no dobra, jeszcze raz wszystko szmatką, delikatnie oleju, o, widzę w magazynku została druga zielona uszczelka no i jakaś podkładka. Trochę mi zajmuje dojście do tego, co mniej więcej wchodzi w co i dlaczego to ma prawo działać w takiej konfiguracji, a nie akurat odwrotnie. Okej, dochodzę do tego że inaczej sie tego nie da złożyć, bo i na logikę i technologicznie inaczej być nie może. SKŁADAM.
Oczywiście przy pierwszej próbie zagniatam krzywo czarną cieniutką uszczelkę pod nakrętką. Tą co mi spadła. Super, tego mi brakowało, coś "syczy" a ja haratam uszczelki. Na szczęście nic jej nie jest, powtórne składanie mechanizmu, trzeba pokonać silę sprężyny, nie zagnieść uszczelki i jeszcze trafić szeroką nakrętką w gwint. Potem nie rozwalić szczeliny w miękkim mosiądzu nakrętki.
Dobra gwint trzyma, powoli dokręcam palcem, na końcu śledź. Zakładam nowy nabój. Przedostatni. PSSSSSSSSSSSSSSS! Ja pier!...
Ale chwila: leci gdzie indziej, nie od dołu gdzie nabój tylko od strony nakrętki! Z duszą na ramieniu odkręcam jeszcze raz całość spodziewając sie widoku poszarpanej czarnej gumy. Ale nie! Zupełnie jak w skeczu Ani Mru Mru... Ale nie!...
Uszczelka cała, reszta tez w środku OK, kolejność wszystkiego chyba dobra - chyba za słabo dokręciłem. Składam? Ale nie wierze w powodzenie, potępieńczo uśmiecham się sięgając po ostatni nabój, jeszcze przed założeniem jakby pod skórą wyczuwając że to tylko marnowanie gazu. Jak dziecko, które bez końca układa klocki w konstrukcji niemożliwej do utrzymania się po dodaniu jeszcze jednego poziomu, ale wbrew wszelkiej logice dokłada go, dociskam nabój do przebijaka...
PSSSSSSSSS...
Tylko że tym razem od strony wyrzutnika pestek.

Odłożyłem sprawę na miesiąc z okładem, zanim nareszcie dotarłem do sklepu z CO2. W międzyczasie szukałem czego się da w necie, ale schematów tego konkretnego magazynka zero, null, nichts. Rozważałem zakup drugiego magazynka na wzór do porównania, ale nigdzie nie znalazłem ofert. Rozbierałem mechanizm sprężynowy kilka razy, już teraz prawie jak automat o 12 w nocy z zamkniętymi oczami recytując Bogurodzice i klaskając uszami. Uszczelki w porządku, zbijak i sprężyna też, nawet próbowałem ją delikatnie rozginać, no ale co, skurczyła sie od globalnego ocieplenia? Może od wzmocnionej aktywności Jowisza?
W środku była też podkładka, trochę dziwna niż zwykłe podkładki metalowe, bo z dużym otworem wewn. 6mm przy średnicy zewn. 8mm. Zwykle podkładka ma szerszy "fartuch" pod łeb śruby, więc np. pod śrubę 6mm podkładka potrafi mieć 10mm średnicy. A tutaj jakoś tak niewymiarowo...
W magazynku robi ona za odstępnik, ochronę pomiędzy wylotową uszczelką a sprężyną. Ta ostatnia ma po obu końcach dość ostre krawędzie, ściśnięta jest solidnie przez zbijak więc na bank po jakimś czasie pocięłaby zieloną uszczelkę. Zbijakowi nic nie szkodzi bo też stalowy, więc pozycja podkładki pomiędzy sprężyną a uszczelką to jedyne sensowne miejsce.
W pewnym momencie zastanowiło mnie, że wielokrotnie przekładając elementy mechanizmu spustowego, podkładka owa pasowała również pomiędzy zbijak a sprężynę. Taką konfigurację odrzucałem jednak szybko kręcąc głową i mówiąc w myślach "Nieeee.., potnie uszczelkę przecież..." Zaraz zaraz... "ODSTĘPNIK"???
I tu mnie trafiło: a może tak druga podkładka? Właśnie pomiędzy zbijak a sprężynę? Zaszkodzić nie zaszkodzi, sprężyna się mocniej zgniecie, to może się coś pouszczelnia do licha ciężkiego!

Oczywiście w domu w narzędziach (i nie tylko) jak się czegoś bardzo szuka, to tego nie ma.
Porównanie sklepowej do oryginału - no nie pasi, trzeba rozwiercać. Na szczęście wiertarka w miarę duża więc dała się znaleźć, wiertła też się dały i nawet imadło. Chwila borowania ruchem posuwisto-zwrotnym, trochę drobnego pilnika do kosmetyki opiłkowej - i zapraszamy koleżankę podkładkę do towarzystwa uszczelkowo-sprężynowego, zbijakowato zresztą.
Złożone, nowy nabój do komory, chwila prawdy, iii...??
CISZA.

Jaki z tego morał?
Pamiętajcie o zachowaniu bezpiecznego odstępu pomiędzy podkładkami. Tfu pojazdami."
Obrazek
Offline
Avatar użytkownika

Blackburn

Pułkownik

Pułkownik

  • Posty: 1437
  • Dołączył(a): Cz 15 lip, 2010 11:36
  • Lokalizacja: Raz tu, raz tam...

PostCz 29 wrz, 2011 00:18

Raczej wyprowadziło w pole, ale miło się czytało :spoko:
Offline
Avatar użytkownika

Algrab

Generał

Generał

  • Posty: 2990
  • Dołączył(a): So 10 paź, 2009 23:35
  • Lokalizacja: x+2=1

PostCz 29 wrz, 2011 01:05

Wklejająć powyższe chodziło mi o to, że może u ciebie tak jak u mnie rozszczelnił sie (jakos) magazynek.
Ja swoj sam rozszczelniłem pozwalając uciec jednej z podkładek z "mechanizmu zbijakowego", ba, najpierw zalewając go zbyt dużą ilością oleju silikonowego. Więc może u ciebie wystarczy np. przetrzeć do sucha wszystkie uszczelnienia, bo może fabrycznie replika jest "pozalewana" olejem.

Chyba że to w ogóle jakaś wada fabryczna, jak to mówią "ukryta".
Obrazek
Offline
Avatar użytkownika

Blackburn

Pułkownik

Pułkownik

  • Posty: 1437
  • Dołączył(a): Cz 15 lip, 2010 11:36
  • Lokalizacja: Raz tu, raz tam...

PostCz 29 wrz, 2011 10:30

Właśnie gdybym miał nabój co2 w magazynku, to trop byłby dobry. Ale nabój co2 wkładam bezpośrednio do rękojeści, a magazynek z kulkami jest oddzielnie.

Powrót do Off-topic

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 22 gości

cron