Mimo początkowych zgrzytów w pierwszym podejściu do "Cezara" (amerykanie zazwyczaj wymawiają C-SAR ze słyszalną pauzą), podejście drugie było naprawdę wypas. Tylko niestety jak zwykle misja jeździła po procach jak po łysej kobyle i ACRE momentami było upierdliwe - zapewne także u mnie. Niemniej - klimat był świetny, podejście też.
Hotel był ok, bez szału, ale fajnie się strzelało i latało na ławeczce. MP7 FTW.
PS: Jak na złość większość screenów wyszła z dupy.