Cz 01 mar, 2007 20:37
Tak mnie naszła myśl stworzenia tj. wyspy na środku kontynentu. Mianowicie terytorium gry mogłoby być oddzielone przez burze piaskową/śnieżną. Tj. z jednej strony teren otaczały wysokie góry (hamujące skutecznie wiatr w głównej części mapy). Najbliższe krawędzi góry byłyby zbyt wysokie do zdobycia, natomiast wszelkie próby zbliżenia się do innej krawędzi mapy zdmuchiwałyby zarówno żołnierzy, samochody i helikoptery. Oczywiście, wiatr nie wieje wiecznie, ale można ująć w fabule, że akcja dzieje się w tym a nie innym sezonie. Przypomniał mi się nieźle wykonany skrypt BASU w blackhawkach, gdzie gracz bez gogli był niemal bezradny wobec pyłu jaki generował śmigłowiec, byłby dobrą fazą przejściową. Warto zwrócić też uwagę, na kaniony przy Arroyo. Wybuchy atomowe zapewne spowodowały masę przesunięć mas ziemi, których niektóre na pewno byłyby szerokie i głębokie na wiele kilometrów. Z drugiej strony właśnie coś takiego mogłoby skutecznie blokować ruch.
Wracając do broni laserowych, Gaussa i innych wynalazków jak tesla, to zgadzam się, że raczej to był wyłącznie dodatek. W przypadku katastrofy na taką skalę, mającą miejsce w niedalekiej przyszłości, szczerze wątpię w wszechobecność tego typu broni poza egzemplarzami laboratoryjnymi. Na pewno w świecie fallouta te były tylko śladowymi prototypami. Idźmy śladem dalej, jeżeli to było "niedługo po teraz", a następnie stała się tragedia nieszcząca wszystko (maszyny, technologie, dane) nie widzę możliwości produkowania tego typu broni. Nie moglibyśmy mówić o katastrofie nuklearnej w niedalekiej przyszłości, co byłoby wielką krzywdą, gdyż strasznie oddalałoby od naszego świata gracza, a właśnie to w falloucie było najlepsze - wizja brutalnego, ale jak najbardziej realnego świata po wojnie atomowej. Ba! Wręcz oponuję za uwstecznieniem, do właśnie takiego falloutowego wymieszania sprzętu z lat 50, 70 i 90, chociażby z tego faktu, że na przełomie tych dziesiątek lat po wojnie, to wszystko sprowadza się do prostej płaszczyzny - świata przed i po.