Pt 10 wrz, 2010 00:32
Jest wcześnie rano. Słońce dopiero zaczyna muskać szczyty wydm i lada moment zacznie nieśmiało zaglądać do wnętrza dolin. Zimne powietrze skrapla się ochoczo w instalacji tlenowej, wymuszając proces odfiltrowania w masce.
Minutę temu wyładował nas tutaj transporter latający Valkiria. LZ wyznaczono na południe od miejsca zadania, wśród skał otoczonych piaskowym kołnierzem.
Jeszcze tylko ustalenie ostatnich szczegółów, sprawdzenie sprzętu, kalibracja przyrządów optycznych i wyruszamy szybkim krokiem na północ, w stronę skraju pagórków. Jesteśmy bardzo ostrożni, odprawa wspominała o dużej ilości patroli wokół naszego celu.
Po kilku minutach docieramy bezpiecznie do ostatnich szczytów. Na skraju skał padamy na ziemie i powoli podczołgujemy się do krawędzi. Przed nami rozpościera się przepiękny widok na pustynną równinę z wyłaniającym się w oddali fortem, otoczonym skalnymi wzniesieniami z jednej strony, a wysokim murem obronnym z drugiej. Widok idylliczny gdyby nie patrole piechoty Tau widoczne poniżej.
Nagle dostrzegam po naszej prawej zbliżający się jeden z takich właśnie oddziałów. Krótki meldunek, biorę na cel dowódcę drużyny i pociągam za spust. Rażony pociskiem Tau pada na ziemię, tak jak i inni których dosięgają już kule mojego kompana. Kilka sekund i już jest po wszystkim. Pada rozkaz od Lorgara by oszczędzać amunicję. To fakt, dużo jej straciłem już przy pierwszym kontakcie..
Wtem moje dywagacje przerywa dźwięk zbliżającego się Speedstera. Krótki rzut okiem poza skałę i widzę zbliżający się ścigacz. Tym razem rozważniej celując szybko zdejmuje kierowce i strzelca.
Teren wydaje się czysty.
Po krótkiej naradzie decydujemy się na atak na fort od strony skał. Problemem jednak jest otwarta przestrzeń którą mamy do przebycia oraz wszechobecne patrole.
Powoli schodzimy z góry, rozglądamy się i zaczynamy biec...
Gwizd po lewej stronie zmusza mnie do zaniechania tej czynności. Kolejny Speedster wpadł na nasz trop. Otwieram ogień w jego stronę. Pojazd mija mnie na pełnym gazie w odległości jakichś 3 metrów i po czym zawraca. Strzelec bierze mnie na cel i rozpoczyna się kanonada z wbudowanego działka plazmowego. Na szczęście nierówny teren utrudnia strzelcowi zadanie, co skrzętnie wykorzystałem posyłając jego, a następnie kierowcę do piachu.
Spoglądam za siebie. Mój kompan również żyje. Tym razem było naprawdę blisko.
Wywalam z pojazdu martwe ciało kierowcy pożyczając sobie od niego Pulse Carbine w miejsce mojego pozbawionego amunicji karabinu wyborowego. Szczęśliwie Lorgar ma jeszcze z czego strzelać.
Postanawiamy resztę drogi przebyć w zdobycznym pojeździe.
Nie napotykając przeszkód docieramy w pobliże fortu. Speedster'a pozostawiamy ukrytego wśród skał a sami ruszamy skalnymi występami w górę.
Znajdujemy odpowiednią skalną półkę z widokiem na wnętrze fortu. Gdy ja osłaniam drogi podejścia do tego miejsca, Lorgar przeszukuje przez celownik zadrzewione alejki parku wewnątrz instalacji.
JEST! Nasz cel, Etheral Priest of Tau, dowódca oddziałów na tej planecie, znajduje się w celowniku. Słyszę strzały a po chwili meldunek o tym, że cel i jego ochrona są zdjęci.
Świetnie, dostajemy informację z dowództwa, że transport już na nas czeka. Zbiegamy na dół, wskakujemy do ścigacza i na pełnym gazie oddalamy się na północ w kierunku punktu EVAC.
Z oddali widać już kształty Valkirii. Gdy jesteśmy niecałe 50 metrów od celu następuje eksplozja. Awaria? Sabotaż? Trudno teraz o szukanie odpowiedzi gdy nasz transport płonie żywym płomieniem. Dowództwo w krótkim meldunku podaje nam pozycję alternatywnego punktu ewakuacji który znajduje się... na drugim końcu tego sektora. Daleka droga przed nami.
Przemierzamy Speedsterem kolejne kilometry pustyni omijając patrole i wystawione straże.
W rozpędzie wpadamy do, wydawać by się mogło, opuszczonego miasta. To był błąd. Ukryte oddziały piechoty wsparte ciężkim sprzętem rzucają się za nami w pogoń. Lawirując miedzy budynkami wypadamy na otwartą przestrzeń pędząc w stronę pagórków by uniknąć ostrzału.
Moja nieostrożna jazda powoduje wywrócenie i uszkodzenie pojazdu. Teraz jesteśmy zdani tylko na siebie.
Z oddali słychać zbliżające się oddziały. Postanawiamy zaczaić się na nie i zabezpieczyć sobie w ten sposób ostatni odcinek drogi, wiodący przez otwartą przestrzeń.
Gdy jednak zza wzgórza wyłania się ciężki pojazd szturmowy, szybko zmieniamy zdanie.
Z walącym jak młot sercem rzucamy się w stronę brzegu, by biegnąć jego skrajem uchronić się przed ostrzałem. Czując oddech na plecach, ból w stopach i strach przed nieuchronnym, biegniemy przed siebie, mając cały czas w uszach dźwięk poruszającego się ze nami pojazdu. Szczęśliwie jego załoga miała problemy ze zlokalizowaniem naszej dokładnej pozycji co umożliwiło nam oderwanie się od pogoni na odległość wystarczającą by teoretycznie bezpiecznie podbiec do stojącej w oddali drugiej Valkirii - naszego biletu do domu.
Bezpieczni już na pokładzie w końcu mogliśmy odetchnąć i rozkoszować się wykonanym zadaniem.
Misja Taros 3 - Kill the Etheral rozegrana dzisiaj w dość spontanicznych warunkach z udziałem moim i Lorgara. Dziękuję serdecznie.
Jednocześnie chciałbym zachęcić wszystkich do wspólnej gry z nami.
Myślę, że Lorgar w najbliższym czasie zostawi tu informację kiedy będzie grana wspomniana (i oczywiście własnoręcznie wykonana) przez niego misja z poprzedniego postu.
Pozdrawiam.
OFP will never die...