Cz 26 mar, 2009 12:43
Podobno autentyk
George Philips, z Meridian, w stanie Mississippi wybierał się do łóżka, kiedy jego żona zwróciła mu uwagę, że widzi z okna sypialni, niezgaszone światło w szopie przy ogródku. George otworzył drzwi i poszedł zgasić światło, ale zauważył, że w szopie są ludzie, zapewne coś kradnąc.
Zadzwonił na policję, funkcjonariusz zapytał: "Czy weszli do pańskiego domu?" Odpowiedział:"Nie".
Tamten odpowiedział:"Wszystkie patrole są zajęte. Proszę dobrze zamknąć drzwi, wyślemy funkcjonariusza kiedy jakiś będzie dostępny". George powiedział:"Dobra", odłożył słuchawkę i policzył do 30. Potem zadzwonił ponownie.
"Dobry wieczór, dzwoniłem parę chwil temu, ponieważ jacyś ludzie okradali moją szopę. Nie ma już pośpiechu, zastrzeliłem ich" i odłożył.
W niecałe pięciu minut kilka radiowozów i karetka zjawiły się pod domem Philipsów, włamywacze zostali złapani na gorącym uczynku.
Któryś z policjantów zauważył:"Przecież mówiłeś, że ich wystrzelałeś"
George odpowiedział:"A wy mówiliście, że nie możecie nikogo wysłać"
"I am the bringer of death. Fall to your knees and beg for mercy... Or give me a sandwich, I'm pretty hungry."
--The Vault Dweller