No, chwile mi zeszło.
Dread - wielkie dzięki za obecność i ciepłe słowa
niemniej popełniłem kilka błędów, m.in. wprowadzając Alfę do miasta za wcześnie i ze złej pozycji. Efekt: trzeba było ratować ludzi powalonych granatami. Poza tym znów jakiś pech się odezwał - jakiś wadliwy egzemplarz granatnika RPG-7 położył i mnie, medyka i obsługującego ją Dana - tego ostatniego niestety nie udało się uratować. Generał postanowił pojechać inną drogą, Dread nie był w stanie obsługiwać radiostacji, a śmigłowce z nudów same po nas wyleciały... niemniej przez większość misji było naprawdę nieźle. Aha, C4 ssie
Że odwróciły się role? Ano odwróciły, niezamierzenie - i choć bawiłem się nieźle także dzięki częstemu ciągnięciu za spust, to jednak z chęcią zrzuciłbym te nerwy na Dreada
Bo podczas walki o Chotain chaos był straszny i o włos nie skończyło się kilkoma KIA - AI walące przez trawę bywa irytujące, ale AI walące przez gęste krzaki i drzewa - to już naprawdę potrafi wk...ć.
Walki Alfy:
1) POW Camp - Bravo wpadło na patrol, my otworzyliśmy ogień i z racji że byłem przekonany że Bravo jest daleko i może do jeńców nie zdążyć, Alfa ruszyła (z wrogiem radziliśmy sobie nader dobrze - viva la Duku)
2) Radar (zauważyli nas, o dziwo, ze sporej odległości no i się zaczęło)
3) Strzelanina z patrolem pod Chotain zakończona oderwaniem (musieliśmy zdjąć patrol, przez to ze zwlekalem z rozkazem likwidacji nas zauważyli, po położeniu 5 opforów odezwał się kolejny, snajper jakiś - nie mogliśmy gnoja wypatrzeć więc dym, zaporowy na czuja, odwrót)
4) Strzelanina w Chotain (najtrudniejsze starcie wieczoru, zła decyzja i potem wynikający z dostawania manto chaos)
5) Końcowa strzelanina z konwojem (big fail, zGuba nie trafił ze Spike'a a w wyniku wadliwego modelu wyrzutni RPG-7 położyło całą trójkę z wydzielonej części Alfy - czyli mnie, Dana i Blacka. Dana jako operatora wyrzutni nie udało się odratować... jedyne KIA tego wieczoru)
Dlaczego nie użyliśmy pojazdów? Cóż - na żywo żaden zwiad nie będzie jechać 2 kilosów pojazdami. AI głuche nie jest więc uzasadnione to jak najbardziej jest. Mieliśmy uderzyć z zaskoczenia - i gdyby nie "wpadka" Bravo, to by się nam udało. Sorry ale dla mnie to element klimatu, nie poradzę że marsz szedł chwilami tak powoli
Mimo wszystko wieczór był dla mnie naprawdę udany i mam nadzieję, że reszta również w miarę dobrze się bawiła