
Wczoraj grałem tylko w pierwszą misję więc i tylko o niej się wypowiem...
Na miejsce dojechaliśmy stosunkowo bez problemów, piechota rozpoczęła pierwsza wymianę ognia... Dostaliśmy rozkaz żeby BRDM-cią przesunąć się do przodu. Ledwie zrobiliśmy ostrożnie kilka metrów, a momentalnie po naszej prawej rozległ się niezbyt pocieszający terkot przy czym sam pojazd zaczął trząść się jak przerośnięty wibrator. Bart dogazował dzięki czemu jakoś ukryliśmy się w dołku przed nami i ze zdziwieniem odkryliśmy że BRDM mimo iż pogłaskany przez ZU-23 to wyszedł z tego całkowicie bez szwanku... Jak widać cuda w armie też się zdarzają...
Kolejną akcją był atak na obóz wroga w lasku... Przez problemy w komunikacją oraz lekkie nieporozumienia zarówno z echo jak i wewnątrz pojazdu nie wykonaliśmy rozkazu tak jak trzeba za co potem dostaliśmy (może i słuszną) zrypkę... A raczej ja dostałem bo bartowi akurat wtedy wyrzuciło TS-a i nie zamierzał się ruszyć z BRDM-a... ;P
Tak czy inaczej gdy byliśmy znowu w pojeździe i czekaliśmy kiedy piechota zdejmie ZU mogliśmy sobie kilka spraw przedyskutować i ustalić dzięki czemu operowanie pojazdem szło nam potem o wiele sprawniej... Ogólnie wniosek jest prosty: wszystkie nasze (ACPL-owskie) problemy z wszelakimi pojazdami wynikają generalnie z braku odpowiedniego zgrania i zrozumienia na linii kierowca-strzelec co w pojazdach tak topornych i z małą widocznością jak BRDM naprawdę daje się we znaki... Za mało jest okazji żeby np w danych parach poćwiczyć sobie operowanie pojazdem, a misje z nimi są bądź co bądź sporadyczne przez co prawie zawsze załoga musi "uczyć" się między sobą wszystkiego od nowa...
Gadając sobie tak w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że coś dawno nie słyszałem żadnych komunikatów na radiu... Wywołałem echo, cisza... Wywołałem kogokolwiek, cisza... Wniosek był prosty, albo wszyscy zginęli albo teoretycznie jedno wzgórze które nas dzieliło wystarczyło by urwać łączność... Zmieniliśmy pozycję i spróbowaliśmy jeszcze raz... Okazało się, że dla echo rzeczywiście jest za późno, jednak bravo wciąż dycha i to ono przejmuje dowodzenie. Dostaliśmy rozkaz dołączenia do nich. Nie wiedząc czy ZU wciąż istnieje zrobiliśmy kilka skoków od zagłębienia do zagłębienia. Gdy dotarliśmy do celu okazało się że pozostało już tylko oczyścić miasto... Jako iż pozycja była dupna udaliśmy się na inną i strzelaliśmy do bardzo sporadycznie pojawiających się wśród cywili kontaktów... Kiedy wreszcie zaczęło robić się ciekawiej bo z jednej strony znikąd nadjechało SPG-9, a z drugiej zaczęło podbiegać kilku pastuchów nagle wyskoczył komunikat "Utracono połączenie - Kontynuuj" i wyrzuciło mnie z serwera... Potem na TS-ie słyszałem jakieś wytłumaczenia ale za bardzo nie zrozumiałem o co chodzi więc jeśli by mógł ktoś to wyjaśnić to byłbym wdzięczny... o_O
Na miejsce dojechaliśmy stosunkowo bez problemów, piechota rozpoczęła pierwsza wymianę ognia... Dostaliśmy rozkaz żeby BRDM-cią przesunąć się do przodu. Ledwie zrobiliśmy ostrożnie kilka metrów, a momentalnie po naszej prawej rozległ się niezbyt pocieszający terkot przy czym sam pojazd zaczął trząść się jak przerośnięty wibrator. Bart dogazował dzięki czemu jakoś ukryliśmy się w dołku przed nami i ze zdziwieniem odkryliśmy że BRDM mimo iż pogłaskany przez ZU-23 to wyszedł z tego całkowicie bez szwanku... Jak widać cuda w armie też się zdarzają...
Kolejną akcją był atak na obóz wroga w lasku... Przez problemy w komunikacją oraz lekkie nieporozumienia zarówno z echo jak i wewnątrz pojazdu nie wykonaliśmy rozkazu tak jak trzeba za co potem dostaliśmy (może i słuszną) zrypkę... A raczej ja dostałem bo bartowi akurat wtedy wyrzuciło TS-a i nie zamierzał się ruszyć z BRDM-a... ;P
Tak czy inaczej gdy byliśmy znowu w pojeździe i czekaliśmy kiedy piechota zdejmie ZU mogliśmy sobie kilka spraw przedyskutować i ustalić dzięki czemu operowanie pojazdem szło nam potem o wiele sprawniej... Ogólnie wniosek jest prosty: wszystkie nasze (ACPL-owskie) problemy z wszelakimi pojazdami wynikają generalnie z braku odpowiedniego zgrania i zrozumienia na linii kierowca-strzelec co w pojazdach tak topornych i z małą widocznością jak BRDM naprawdę daje się we znaki... Za mało jest okazji żeby np w danych parach poćwiczyć sobie operowanie pojazdem, a misje z nimi są bądź co bądź sporadyczne przez co prawie zawsze załoga musi "uczyć" się między sobą wszystkiego od nowa...
Gadając sobie tak w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że coś dawno nie słyszałem żadnych komunikatów na radiu... Wywołałem echo, cisza... Wywołałem kogokolwiek, cisza... Wniosek był prosty, albo wszyscy zginęli albo teoretycznie jedno wzgórze które nas dzieliło wystarczyło by urwać łączność... Zmieniliśmy pozycję i spróbowaliśmy jeszcze raz... Okazało się, że dla echo rzeczywiście jest za późno, jednak bravo wciąż dycha i to ono przejmuje dowodzenie. Dostaliśmy rozkaz dołączenia do nich. Nie wiedząc czy ZU wciąż istnieje zrobiliśmy kilka skoków od zagłębienia do zagłębienia. Gdy dotarliśmy do celu okazało się że pozostało już tylko oczyścić miasto... Jako iż pozycja była dupna udaliśmy się na inną i strzelaliśmy do bardzo sporadycznie pojawiających się wśród cywili kontaktów... Kiedy wreszcie zaczęło robić się ciekawiej bo z jednej strony znikąd nadjechało SPG-9, a z drugiej zaczęło podbiegać kilku pastuchów nagle wyskoczył komunikat "Utracono połączenie - Kontynuuj" i wyrzuciło mnie z serwera... Potem na TS-ie słyszałem jakieś wytłumaczenia ale za bardzo nie zrozumiałem o co chodzi więc jeśli by mógł ktoś to wyjaśnić to byłbym wdzięczny... o_O