Witam panów.
Mam propozycję. Skoro jesteś(cie?) Morfeuszu tak wspaniały(li?), to może Ty(\Wy) nas douczysz(-cie) Armowo-milsimowego "fachu"? Wszakże jeśli nie potrzebujesz żadnych szkoleń - no to kurde, pozazdrościć, alfa i omega

To może i my się czegoś nauczymy od takiego sztukmistrza... A poważniej - jednym z największych grzechów nie tylko na dzień dobry w towarzystwie, ale także i na polu walki i w życiu codziennym jest stwierdzenie "umiem wszystko". Takim powiedzonkiem nie tylko nie zaskarbisz sobie na dzień dobry uznania wśród "braci broni", ale i wielokrotnie zapędzisz siebie, a być może i oddział - w kozi róg. Wielokrotnie przekonali się o tym np. kandydaci na załogę helikoptera, gdy nagle pod ogniem okazywało się, że w nowszych wersjach ACE pocisk Hellfire to nie prosty "click'n'forget". Jedna z najkrótszych dróg do porażki - to poczuć się wygranym za wcześnie czy co gorsza - z założenia.
Nie wspominając już o tym, że brzmisz wtedy po prostu jak bufon.
Nie wątpię, że graliście w jakimś zagranicznym community.
Nie wątpię, że jesteście nieźli i sporo umiecie.
Nie wątpię, że jesteście spoko i przebojowi, ale...
Ale chłopcy, tak się po prostu nie wchodzi i kropka.
Zwłaszcza, że po prostu nie ma bata by umieć wszystko od A do Z.
Chcecie grać? Zapraszamy. Ale zaznaczam jasno - mimo iż jako grupa milsim jesteśmy dość "lajtowi" pod wieloma względami, wymagamy od nowych
pokory i poszanowania nie tylko zasad, ale i "hierarchii". Więc jeśli Twoje ego się skruszy w momencie pierwszego bądź drugiego starcia z wkurwionym sierżantem, to nie jest zabawa dla Ciebie. A tak - bez ogródek - kończyła większość "debeściaków", która w pierwszych paru postach pisała, jaka to nie jest zajebista.
Brutalne, ale prawdziwe, kawa na ławę. Weszliście "z buta", to i witam was "z dyńki"

Do zobaczenia na TS - no chyba, że spękacie?