"Dialog z Sarmatą"
Moje własne dzieło, jak się nie spodoba to trudno, jestem tylko ciekaw waszej opinii
Rzecz dzieje się w lesie, zbójca spotyka sarmatę
- Hej zbójco, zostaw tego biednego niewinnego kupca!
- Hej sarmato! Tyś się nie wtrącaj zaś, nie twoja ta sprawa jest ona!
- Ależ moja, jak honorowy sarmata jestem!
- Honorowy powiadasz!?
- Czekaj! Zbliż się to pogadamy bo mnie gardło boli...
- Co!?
- Chodź tu!
- Nie! Ty tu chodź!
- Usz.... Ti...
- (Sarmata podchodzi)
- No, to co tam mówiłeś?
- żem sarmata jest honorowy! O, ładny wisiorek, skąd masz?
- A od niego (zbójca wskazuje leżącego na ziemi kupca)
- Hm... na bogatego wygląda, nie?
- Ano
- (Sarmata podchodzi do bogacza) To atłas?
- Jak najbardziej!
- Hmh... (sarmata zaczyna rozpinać guziki koszuli)
- Ej, ponoć honorowyś tyś!
- Ano honorowy, przecie go nie zabijam, biedaka bezbronnego.
- Ah tak?
- Ah tak!
- To tego... hej! Zostaw, to biorę sam! (Zbójca wyrywa szabelkę bogacza)
- Biednych okradasz!?
- Jakich biednych?! Toć to bogacz!
- Bogacz, że niby nagi bogacz!?
- Sam go rozebrałeś!
- Jak? Honorowy sarmata!? Nigdy!
- Tak, ty!
- Nie ja!
- Ty!
- Walcz!
- (zbójca i sarmata wyciągają szabelki i zaczynają walczyć)
- Ty zbóju!
- Ty, ty... ty sarmato!!
- Ja ci dam okradać bezbronnych!
- Ty midasz okradać, ja ci nie dam wygrać!
- Ah tak?
- Ah tak!
- *brzdęk, brzdęk, łup* (zbójca zostaje pokonany)
- No i co teraz powiesz!?
- Dooość... (zbójca oddaje szabelkę)
- Hah, teraz oduczysz się okradać!
- Tak...
- (Sarmata zabiera ubranie i rzeczy zbójcy)
- A może by tak się dogadać?
- że niby?
- Bogacz miał całkiem spory zapas bimbru...
- Haa! Nareszcie mówisz do rzeczy!
- Ale mam tylko jeden kielich...
- Nie szkodzi, poświęcę się i będę pił z gwinta!
- Zatem zdrowie!
- Zdrowie!