Teraz jest Pt 29 mar, 2024 17:02


O tym jak Wiśniewski uratował Piłsudskiego

Tematy nie pasujące do żadnych powyższych kategorii.
  • Autor
  • Wiadomość
Offline
Avatar użytkownika

Remcio

Major

Major

  • Posty: 500
  • Dołączył(a): N 25 lip, 2004 20:54
  • Lokalizacja: Brwinów

O tym jak Wiśniewski uratował Piłsudskiego

PostŚr 05 wrz, 2007 17:06

Wpadła mi dziś w łapki kserówka tekstu, o pewnym mieszkańcu mojego miasta, który podobno uratował Józefowi Piłsudskiemu życie. Poniżej przedstawiam fragment przeredagowanego przeze mnie, na prośbę mojego nauczyciela historii tekstu.

Wojnę polsko-bolszewicką 1920 roku, Władysław Wiśniewski, przeszedł, a właściwie przejeździł razem z marszałkiem Polski. Nie odstępował go na krok. Był cały czas do jego wyłącznej dyspozycji i służył mu wiernie, a nawet uratował go z bardzo poważnej i dramatycznej opresji, zagrażającej ich życiom.
Po zwycięstwie pod Warszawą, Marszałek zakazał Wiśniewskiemu mówić komukolwiek o tym incydencie i ten milczał jak grób przez wiele lat. Jednak wkrótce po śmierci Piłsudskiego, poczuł się zwolniony z przysięgi i zwierzył się rodzinie. A było to tak:

Na początku czerwca 1920 roku, Wojska Polskie w starciu z Bolszewikami ponosiły klęski jedna za drugą. Padły szybko: Wilno, Grodno, Białystok i Brześć. W dniu 16 sierpnia dokonano panicznego odwrotu wojsk polskich spod Parczewa. Nazajutrz Piłsudski, wraz ze swoim adiutantem, skierował się na północny zachód do łukowa, gdzie zastał sztab 21 Dywizji Piechoty Górskiej. Tam też spotkał się z generałem Rydzem ¦migłym i odbył pilną naradę.
Po południu wracał samochodem, wraz z adiutantem i jakimś oficerem sztabowym, drogą z łukowa do Garwolina. Samochód terenowy Nagant, prowadził jak zwykle plutonowy Władysław Wiśniewski. Nagle, tuż przed Garwolinem kolumnę wypatrzyła z daleka szpica kozacka Baszkirskiej Brygady Kawalerii i przypuściła niespodziewany w tym rejonie atak.
Wiśniewski pierwszy zobaczył pędzącą na nich konnicę i ostrzegł Marszałka.
Wtedy żołnierze polscy z oddziału DOE, otworzyli ogień z ckm-ów, osłaniając kolumnę sztabową. Tabor i wszystkie samochody zjechały na pobocze drogi, przyjmując pozycję obronną, również otwierając ogień. Wiśniewski nie namyślając się długo, zrobił to samo jednakże na polecenia Marszałka, skierował samochód w pobliskie, wysokie zboże. Przejechawszy tak jeszcze kilkanaście metrów, nagle wpadli w niewielkie zagłębienie terenu, a potem w niedużą sadzawkę. Gdy samochód zgasł, w pobliżu przegalopowało kilkunastu kozaków z krzykiem, rzucili się do ataku. Nie zauważyli, ani samochodu, ani siedzących w nim ludzi. Jak twierdził Wiśniewski, mieli wtedy wielkie szczęście. W zbożu siedzieli aż do zmierzchu.
Gdy wreszcie po kilku godzinach umilkła strzelanina i pojawili się polscy żołnierze, wszyscy odetchnęli z ulgą, bowiem nikt nie wiedział, co się działo w tym czasie z Marszałkiem.
Piłsudski przejął się tym incydentem i był bardzo zdenerwowany. Tego wieczoru przyjechali do Kolbieli , a potem do Mińska gdzie stacjonowała 14. Drużyna Piechoty wraz z 15. Pułkiem Ułanów.
Po wydaniu rozkazów, Marszałek natychmiast wrócił do Warszawy. Jeszcze tego samego dnia, właściwie tuż przed północą, wyszło z Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego następujące zarządzenie: „Z rozkazu Naczelnego Wodza, Dowództwa Oddziałów Etapowych przystąpią bezzwłocznie do oczyszczania etapów z rozproszonych oddziałów i band.”



I zapraszam do dyskusji.

- Czy taka sytuacja mogła mieć miejsce?

- Jak to możliwe, że Wiśniewski zauważył Konnicę jako pierwszy, czy to znaczy, że Piłsudski jechał na samym czele kolumny, co na chłopski rozum wystawia go na największe niebezpieczeństwo?

- Wszyscy wiemy, że przejechane zboże się łamie. Jakim cudem bolszewicy ani polacy nie zauważyli około 2 metrowej szerokości korytarza po samochodzie?

Mamy podane punkty "A" oraz "B" podróży kolumny samochodów, możemy zatem pobawić się w szukanie miejsca walki na mapach. Biorąc to na logikę powinniśmy być w stanie znaleźć najdogodniejsze miejsce, w którym bolszewici mogliby przesiadywać wraz z całą gromadą koni.
Może Piłsudski nie zatrzymał się na polu, ale kazał jechać dalej uciekając z pola bitwy na pełnym gazie, i to tego się wstydził? A może cała ta historia to blef?
Obrazek
Offline
Avatar użytkownika

Barbarian

Pułkownik

Pułkownik

  • Posty: 1594
  • Dołączył(a): Pn 13 cze, 2005 16:50
  • Lokalizacja: Sochaczew

PostŚr 05 wrz, 2007 18:10

Jeżeli doszło do starcia to powinno byc odnotowane w dziennikach jednostki DOE :P
Szukanie miejsca gdzie mogło miec miejsce starcie jest bezsensowne o ile nie szukasz go przy pomocy ówczesnych map (najlepiej kilku, jedna moze zawierać przeklamania).
Najpierw sprawdż czy rzeczywiście ten jegomośc był "szoferem" Pilsudzkiego.
Co do tegp wypatrzenia Kozakow to pamietaj że sa to ralacje uczestników wyadżeń, a te najczęściej maja to do siebie ze kazdy podkresla swój wkład w tych wydarzeniach - zwłaszcza oficerowie. Njaprawdopodobniej było tak że to pierwszy w wozie Wisniewski zobaczył kozakow podczas i wówczas Marszałek rozkazał zjechać z drogi. Nie wiemy jak silny był oddział kozacki, ani jak duża była obstawa marszałka. Możliwe jest że w ferworze walki nikt nie zwrócil uwagi na jeden samochód zkopany w błocie w jakiejś niecce po srodku zboża (nie tylko samochód z marszałkiem mógł jechac z drogi). Kozacy nie wiedzieli że w kolumnie jedzie "vip" dlatego nie przeszukiwali pojzadów. Wszyscy ludzie ktorzy byli w samochodzie ukryli się w zbożu, dlatego mogli się nie nadziać na Kozakow. Kozacy nie zlikwidowali obstawy marszałka (ktora wedle tego co napisałeś posiadała ckm'y). Dodatkowo zachowanie marszałka wskazuje na to ze mogło dojść do takiej sytuacji. Jest to raczej zdazenie w stylu "wiecej strachu niz realnego zagrozenia". Co wiecej pisanie o ty m że Wisniewski uratował marszałka jest przesadzone, doszło po prostu do dramatycznego zdazenia, ale ze szczęśliwym zakończeniem.
Wspomnienia też zostały spisane po ponad 15 latach od zdażenia, co ma wplyw na relacje.
Materiał dobry na jakis artykuł w prasie lokalnej :]
www.greendevils.uk- kompendium wiedzy o Fallschirmjagers
Rots: Poza tym od filozofii jest Barbarian
:D
Offline
Avatar użytkownika

Remcio

Major

Major

  • Posty: 500
  • Dołączył(a): N 25 lip, 2004 20:54
  • Lokalizacja: Brwinów

PostŚr 05 wrz, 2007 19:24

Mała popraweczka. Nie ja napisałem. Poprawiłem tylko nieco składnię żeby tekst się łatwiej czytało. A z tego co wiem, opowieść wywodzi się wprost od pana Wiśniewskiego, który faktycznie szoferem Piłsudskiego był.

Zwróć uwagę, że "tobor i wszystkie samochody" zjechały z drogi i przygotowały się do obrony. Zatem w pole wjechał tylko Wiśniewski na bezpośrednie polecenia Marszałka.


Tekst pochodzi bodajże od lokalnego TPAK, czyli Towarzystwa Przyjaciół Armii Krajowej i nie mam wpływu na tytuł ani treść tekstu. Niemniej jednak już wcześniej słyszałem, że Piłsudski miał taką przygodę, ino wtedy nie znałem żadnych szczegółów poza tym, że podobno gdzieś samochodem utknął podczas walki.
Obrazek
Offline
Avatar użytkownika

Barbarian

Pułkownik

Pułkownik

  • Posty: 1594
  • Dołączył(a): Pn 13 cze, 2005 16:50
  • Lokalizacja: Sochaczew

PostŚr 05 wrz, 2007 21:59

Czyli część roboty masz z głowy. Wrto by się upewnić z którego roku pochodzi ta relacja (czy z 1935 r. czy może póżniej, a może napisał ją wczśniej, ale na prosbe marszałka nie publikował). Sporo by wyjasniły inne relacje (ale aby ich odszukać trzeba by znać skład owego taboru- i szukać jakis pamiętników, listów itp.).
Historia wydaje się byc w miare prawdopodobna, ciekwai mnie tylko dlaczego nikt nie wyszedł z taboru aby upewnić się co stało się z marszałkiem. Dziwne jest też to że walki wedle relacji trwały długo (to powinno być krótkie i intensywne starcie). No chyba że ów "tabor" został zaatakowany o zmierzchu.
www.greendevils.uk- kompendium wiedzy o Fallschirmjagers
Rots: Poza tym od filozofii jest Barbarian
:D
Offline
Avatar użytkownika

Remcio

Major

Major

  • Posty: 500
  • Dołączył(a): N 25 lip, 2004 20:54
  • Lokalizacja: Brwinów

PostCz 06 wrz, 2007 00:26

Jutro... znaczy dziś oddając wydruk zapytam z którego to roku, od kogo pochodzi. Wiemy z tekstu, że "Siedzieli w samochodzie do zmierzchu" czyli walka faktycznie trwała minimu... ile czasu mija nim dzień zamieni się w wieczór? pół godziny, godzina?
Obrazek

Powrót do Off-topic

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości

cron