
Znalazłem trochę czasu by przejść "Red Hammer'a" (pewnie zaraz już nie będę miał na nic czasu
) i postanowiłem wyrazić swoją opinię na temat tej kampanii. Nim się nią zainteresowałem słyszałem dosyć niepochlebne opinie. Zarzucano jej przede wszystkim niski poziom trudności i nierealistyczną fabułę. Częsciowo muszę się z tym zgodzić, ale dotyczy to raczej poziomu trudności niż fabuły.
Większość grających zgodnie przyznawała, że RH był prosty (pewnie dlatego że niehonor przyznać się, że coś może sprawiać trudności
), ale moim zdaniem tak nie jest. RH był bardzo "nierównomierny" pod względem trudności - zdarzały się misje bardzo proste, ale i bardzo trudne (vide "Alamo").
Ogólnie rzecz biorąc RH wydaje mi się przyzwoicie trudny, a poczucie "łatwości" pojawia się ponieważ misje okazują się łatwiejsze niż się w pierwszej chwili ("na zdrowy chłopski rozum") wydaje. Dzieje się tak z powodu zachowania AI, przy czym mam na myśli to zachowanie na które ma wpływ projektujący misję, a nie to zakodowane w engine gry.
Jest to moim zdaniem jedyny i zarazem bardzo poważny mankament kampanii. Przeciwnicy po prostu zachowują się nielogicznie co odbiera poczucie realizmu rozgrywce. Objawia się to głównie brakiem reakcji wrogów na tocząca się niedaleko walkę. Często byłem świadkiem sytuacji w której w atakowanej bazie część żołnierzy stała spokojnie z bronią na plecach, podczas gdy ich towarzysze gineli tuż obok. Dzięki temu bohater może sam zdobyć bazę bronioną przez 20 żołnierzy - nie jest to takie trudne skoro po zastrzeleniu kilku z nich nie zostaje wszczęty alarm i wszyscy nie rzucają się by szukać dywersanta. Podobnie łatwym okazuje się zdobycie miasta bronionego przez 5 czołgów za pomocą jednego, skoro nie ruszają one od razu na gracza, tylko dają się pojedynczo niszczyć.
Na początku myślałem, że przyczyną jest brak umiejętności ekipy, która tworzyła kampanię (w końcu to nie BISowcy i kampania powstawała na samym początku rozwoju OFP), ale w miarę zagłębiania się w kampanii doszedlem do wniosku (o zgrozo) że jest to zabieg celowy. Autorom chodziło o to żeby bohater, "super-komandos", rozbijał dziesiątki oddziałów wroga - "Skoro OFP jest na tyle realistyczny, że raczej nie ma w nim miejsca na super-herosów, to sprawimy że złoczyńcy będa się zachowywać skrajnie głupio". W sumie BIS też tak czasami postępował, ale w przypadku RH jest to zbyt nachalne
Kampania podobała mi się i było w niej wiele ciekawych pomysłów na misje, a niektóre z nich wymagały zrealizowania wielu celów i "posłużenia się głową" (co szczególnie doceniam). Jeśli chodzi o fabułę to była przeciętna (co nie znaczy że była zła). Wydaje mi się, że zabrakło jej dramaturgii CWC i RES'a (zwłaszcza tego drugiego). Dimitri byłby arcyciekawą postacią gdyby autorzy pokusili się trochę o pokazanie jego "wnętrza" tak jak zrobił to BIS w przypadku Wiktora. W każdym razie moim zdaniem warto zagrać w Red Hammer'a
Większość grających zgodnie przyznawała, że RH był prosty (pewnie dlatego że niehonor przyznać się, że coś może sprawiać trudności
Ogólnie rzecz biorąc RH wydaje mi się przyzwoicie trudny, a poczucie "łatwości" pojawia się ponieważ misje okazują się łatwiejsze niż się w pierwszej chwili ("na zdrowy chłopski rozum") wydaje. Dzieje się tak z powodu zachowania AI, przy czym mam na myśli to zachowanie na które ma wpływ projektujący misję, a nie to zakodowane w engine gry.
Jest to moim zdaniem jedyny i zarazem bardzo poważny mankament kampanii. Przeciwnicy po prostu zachowują się nielogicznie co odbiera poczucie realizmu rozgrywce. Objawia się to głównie brakiem reakcji wrogów na tocząca się niedaleko walkę. Często byłem świadkiem sytuacji w której w atakowanej bazie część żołnierzy stała spokojnie z bronią na plecach, podczas gdy ich towarzysze gineli tuż obok. Dzięki temu bohater może sam zdobyć bazę bronioną przez 20 żołnierzy - nie jest to takie trudne skoro po zastrzeleniu kilku z nich nie zostaje wszczęty alarm i wszyscy nie rzucają się by szukać dywersanta. Podobnie łatwym okazuje się zdobycie miasta bronionego przez 5 czołgów za pomocą jednego, skoro nie ruszają one od razu na gracza, tylko dają się pojedynczo niszczyć.
Na początku myślałem, że przyczyną jest brak umiejętności ekipy, która tworzyła kampanię (w końcu to nie BISowcy i kampania powstawała na samym początku rozwoju OFP), ale w miarę zagłębiania się w kampanii doszedlem do wniosku (o zgrozo) że jest to zabieg celowy. Autorom chodziło o to żeby bohater, "super-komandos", rozbijał dziesiątki oddziałów wroga - "Skoro OFP jest na tyle realistyczny, że raczej nie ma w nim miejsca na super-herosów, to sprawimy że złoczyńcy będa się zachowywać skrajnie głupio". W sumie BIS też tak czasami postępował, ale w przypadku RH jest to zbyt nachalne
Kampania podobała mi się i było w niej wiele ciekawych pomysłów na misje, a niektóre z nich wymagały zrealizowania wielu celów i "posłużenia się głową" (co szczególnie doceniam). Jeśli chodzi o fabułę to była przeciętna (co nie znaczy że była zła). Wydaje mi się, że zabrakło jej dramaturgii CWC i RES'a (zwłaszcza tego drugiego). Dimitri byłby arcyciekawą postacią gdyby autorzy pokusili się trochę o pokazanie jego "wnętrza" tak jak zrobił to BIS w przypadku Wiktora. W każdym razie moim zdaniem warto zagrać w Red Hammer'a