Wczoraj, hmmm...
Na początek zagraliśmy w mniejszym składzie chyba najlepsze podejście do jagerowej Radiostcji... Szybkie wejście, intensywna wymiana ognia, wydupczenie wieży w powietrze, ucieczka pod ogniem... Szkoda tylko Dudiego który przez przypadek wystartował nieco zbyt mocno do przodu i wyrwał kulkę... Moja drużyna: Gizmo, Foka, Czesiek, Adrian - bardzo fajna i sprawna robota...
Przechodząc dalej mamy kilka krótszych i dłuższych podejść do 'Bij Czeczena' i 'Kak zwyczajnej'... Nie no, dobra... Poprawka... Było kilka krótkich i zarąbiście krótkich podejść... ;P
Ja osobiście proponuję wykupić hosting na kompie Dudiego, bo nie wiem jak wam, ale u mnie poza tylko kilkoma konkretnymi zwisami (żółty/czerwony łańcuszek), wszystko działało...
Już wolę chyba to niż żeby wszystko działało płynnie cały czas, po to by przy pierwszej zadyszce padać na dobre...
Raz tylko udało się oddać strzały podczas bicia czeczena i tu należą się brawa dla moich załogantów (Gizmo za kółkiem i Winter5 przyklejony z GPS-em do wizjerka dowódcy), którzy bardzo płynnie i dokładnie wykonywali wszystkie moje rozkazy co w BTR-70 do łatwych zadań nie należy... Lekkie zamieszanie wkradło się jedynie gdy po wyjechaniu za stację benzynową dostaliśmy ogień piechoty zza krzaków, a gdy wykręcaliśmy już żeby wycofać (aby nie uwalili nam kół tudzież nie przywalili z RPG, bo wciąż ich nie widzieliśmy) na nasz tyłek wyjechał pogromca BTR-ów i BRDM-ek, czyli technikal z WKM-em... Nastąpiła zażarta wymiana ogania w której czas zwolnił gdyż oboje wiedzieliśmy, że jedna celna seria wystarczy by posłać wroga do piachu, a jakoś nikomu dłuższą chwilę się to nie udawało... Staliśmy więc tak w odległości jakiś 400m waliliśmy bez przerwy ile wlezie... Ostatecznie udało mi się go unieszkodliwić dopiero po ok 20-30 sekundach wystrzeliwując prawie cała taśmę do KPWT i połowę od PKMT...
Po tej akcji wycofaliśmy się do miasta, gdzie dokonaliśmy szybkich oględzin kół które mimo iż wyświetlały się na ciemny pomarańcz to trzymały się nieźle...
Dostaliśmy rozkaz powrócenia na starą pozycję... Tym razem nie skradaliśmy się zbytnio tylko od razu po przekroczeniu stacji, wystartowaliśmy prosto na skrzyżowanie co odsłoniło nam jednego z tych upierdliwych piechociarzy, a resztą zajęło się bodajże 02... A tym momencie odezwała się także piechota hen daleko, po drugiej stronie dolinki... Tutaj przy okazji pokazała swój geniusz rosyjska technologia, bo albo ci czeczeni strzelali pompkami rowerowymi albo.... no nie wiem, w każdym bądź razie po otrzymaniu serii z KM-u koła wróciły to stanu jasnej żółci...
No i właściwie wszystko byłoby fajnie i zabawnie gdyby serwer znowu nie przypomniał nam, że to on tutaj rządzi... -_-
Gdy wreszcie przeszliśmy do Dudiego i zobaczyłem operację Kwadrat ucieszyłem się, bo pamiętałem że jeździłem tu kilkakrotnie BRDyMcią, a więc może wreszcie uda nam się z Gizmo pojeździć na dobre jaką puchą... Bez namysłu zasiadłem na slocie celowniczy/dowódca, zapominając że nie było tutaj wydzielonych slotów dla puszkersów... Skończyło się na tym, że zamiast puszki dostaliśmy rurkę na kółeczku i dwójnogu - epic fail... xD
Z początku się wnerwiłem, bo 'obsługa moździerza' nie brzmiało zbyt ekscytująco, jednak by nie robić zbędnego burdelu pojąłem to wyzwanie...
Generalnie skończyło się na tym, że szybko zostałem uświadomiony, jak bardzo się myliłem mówiąc o nudzie na tej pozycji...
Najpierw szybka minimalizacja gry i skok w internet żeby dowiedzieć się który pocisk jest od czego, potem jazda w kolumnie gdzie w niewiadomy sposób startując jako ostatni i jadąc za wszystkimi, do punktu "etap 1" dojechaliśmy jako 3-ci. Po dojechaniu na miejsce chwila czasu, na dokładne rozkminienie działania tego ustrojstwa, wreszcie rozkaz od dowódcy odnośnie zmienienia pozycji... Szybkie składanie, przeorywanie ziemi w poszukiwaniu podstawy którą gdzieś wessało i wio na górkę...
Ledwie dojechaliśmy i zaczęliśmy wyciągać zabawki z pojazdu, już dostaliśmy pierwsze zadanie... Od tego momentu nie mieliśmy nawet chwili żeby popodziwiać widoki... A to przeładowywanie, przesuwanie moździerza, wyznaczanie dokładnych punktów dla poszczególnych pocisków, ustalanie co, jak, gdzie i po co...
Oczywiście nie zabrakło też konkretnego działania, przez co co chwilę leciał ciąg: pierwszy znacznik - ładuję - "plum" - jest - wal - "puf"' - następny znacznik - ładuję - "plum" - jest - wal - "puf" - następny - ładuję - "plum" - jest - wal - "puf" - itd...
Huk wybuchu i potwierdzenia o zniszczeniach, tudzież widok ziemi wzlatującej zza wzgórza dawały naprawdę dużo satysfakcji...
Kiedy Jager pojechał sklejać Jona, którego ktoś pokopał udało nam się nawet ubić z Berylka jednego brudasa, który najwyraźniej stwierdził, że warto ubić to coś co tak bardzo im nabruździło... Niestety jego misja zakończyła się niepowodzeniem.... ;P
Na zakończenie chciałbym wszystkich przeprosić na moje wypadnięcie... Sieć elektryczna na moim osiedlu domków zaczyna powoli działać jak nasz serwer... Albo będzie albo będzie jak zwykle czyli wcale... Jak widać postanowiła uszanować 'dzień ziemi' i brutalnie zakończyć moją grę, a jako iż byłem zmęczony to nie czekałem już jak włączą tylko poszedłem spać... Patrząc na postępy w misji chyba już niewiele było w stanie nas powstrzymać i mam szczerą nadzieję, że tak właśnie było? Bo nie chciałbym mieć na sumieniu powodzenia operacji...
Podsumowując, wieczór mimo potężnych problemów technicznych wypadł całkiem nieźle... Zagraliśmy dwie świetne misje, w jednej doszło to wystrzałów, a w pozostałych mogliśmy potrenować zdolności organizacyjne na lotnisku...
We wszystkich przypadkach największe brawa idą z mojej strony do Gizmo z którym pracowało się świetnie i nawet gdybym chciał to nie mógłbym powiedzieć ani jednego złego słowa... Wszystkie rozkazy wykonywane płynnie, precyzyjnie i bez potrzeby dodatkowego tłumaczenia... Naprawdę zarąbista robota i chętnie jeszcze kiedyś z tobą pojeżdżę postrzelam czy porobię cokolwiek innego...
Zaiste jestem pod dużym wrażeniem...
