Wczorajsze misje:
1. szturm na fabrykę - bardzo fajne i klimatyczne podejście... efekt mgiełki unoszącej się tuż nad ziemią + ruscy opatuleni w zimowe Gorki, rękawiczki, kominiarki, a czasami nawet i papachy naprawdę ładnie się prezentowali... po nieudanej próbie ostrzelania fabryki ze wzgórza (widzieliśmy jak druga drużyna bezsensownie biega pojedynczo wzdłuż płotu) cofnęliśmy się i biegnąć za BTR-em dobiliśmy wreszcie do budynków... potem tylko szybka akcja wbicia się do środka i zaczęliśmy sprawne czyszczenie...
ogólnie w mojej drużynie mimo kilku rannych, obyło się prawie bez strat (jedynie Damianowi wyrwało się serię podczas czyszczenia piętra) także chyba nie poszło tak źle...
żałuję tylko że po pierwszych kilku minutach przestałem nagrywać sądząc że nie będzie nic ciekawego no, a swoją karygodną pomyłkę zacząłem naprawiać dopiero po cofnięciu się do punktu wyjścia...
btw zabawna też była sytuacja gdy dołączając do Misia na drugim piętrze zauważyłem, że kilka metrów przed nim stoi sobie spokojnie wróg... gdy już go ubiłem i zapytałem Misia dlaczego nie strzelał uzyskałem odpowiedź "a wyglądał jak nasz"...
prikaz natomiast był masakrą... problemy w komunikacji, burdel, niski fps, wszędzie dzikie napieprzanie no i ogólnie nic tylko strzelić sobie w łeb... do tego mniej więcej po przylocie orłów pojawił się obok jakiś zdumiewająco dobrze oskryptowany BTR-90, najprawdopodobniej część kompanii Borys która wylądowała obok... BTR ten do końca misji, dopiero gdy zbliżała się do niego nasza piechota, wypruwał do przodu i znajdowaliśmy go przy następnym ważnym punkcie strzelającego radośnie do wroga... pod koniec usłyszałem natomiast dziwne komunikaty od 00 do 'BTR-a wsparcia' (czyżby Jon zapomniał naszego callsign-u?)... co jeszcze ciekawsze gdy zaczynałem je wykonywać dostawałem zrypkę za nie wykonywanie rozkazów i samowolkę... dopiero po zakończeniu misji zostałem łaskawie uświadomiony, że ów drugi BTR był prowadzony przez naszych... może i szkód nie narobił ale niesmak i tak pozostał...
szkoda że nie mogłem zostać na przełęczy, mam nadzieję że szybko zginęliście i wcale nie było nic wartego do nagrywania (ech... i kogo ja próbuję oszukać

)