A ja polecam,może troche z innej beczki ,kontakt z naturą i górkami ,nie chodzi mi o duże szczyty ,aktywne spedzanie czasu na terenie górzystym z poziomu 2 kólek ,rowerowych ,dla mnie osobiście jest to znacznie przyjemniejsze ,forsowanie mięśni nóg przy podjezdżaniu na wzniesienie ,tylko odrazu mówie ,down-hill nie jest łatwa dyscypliną sportu ,a wręcz niebezpieczną ,kolo mnie jest taka sobie hałda po kopalniana -taka mała kopalnia rudy żelaza ,których było od zatrzesienia w Częstochowskich obrzeżach ,i jeden łebek z centrum ,mastachblastach ,pozer zasrany -co to nie on- był znoszony z hałdy przez pogotowie ratunkowe ,po tym jak róg od kierownicy mu sie w skroń wbił ....a ja sam wiele razy plułem na rozdrapane kolana by choć troche przeczyścić rane .....ale nadal lubie na rowerku troche czasu spędzić ....
Chodzenie po górach jest poprostu super ,niby taki tylko spacerek ,ale człowiek naprawde odżywa ,ten kontakt z naturą te widoki ,że poprostu nowe siły witalne człowiek zbiera....
Pamietam ,jak mlodszy byłem ,i na ferie zimowe na taki mini obóz w Zakopcu w pensjonacie pojechałem ,troche poszkudziliśmy poprzedniego dnia, łopszygane w stołówce ,ekscesy z miejscowymi ,i za kare nastepnego dnia o godz. 17.oo po zmroku na wedrówke ,po szlaku koło miasta ,troche oblodzony był ,i wiekszość z potłuczonymi łokciami i głowami wróciła ,ja sam wtedy zaliczyłem śliwe pod okiem...bo ktoś łapiąc równowage ,zdzielił mnie pięścią.......
A sprzęt ,a po co ,najzwyklejsze buty alpinusa do łażenia po wyżynach i ubiór na cebulke,a nie bawić się w kosztowne zabawki...przecież na lodowiec się chyba nie wybierasz ,bo jesli tak to temat pomyliłem...
