Wczoraj mój mały kuzyn miał urodzinki. No to zjazd u rodziny. JAk już młody poszedł grać na kompie to się zaczeło
![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif)
dzidek (około 80 lat) zaczął opowiadać jak to było gdy on przekraczał granicę u ruskich.
Jak wiadomo ruskie to ruskie i było tak: ustawili kolejkę ludzi alfabetycznie, wzięli im paszporty i każdy póxniej po kolei podchodził do okienka i strażnik zadawał mu pytania. No i tak:
Strażnik: twoju familju?
Dzidek: daleko w polsce.
No strażnik się troche wkurzył, ale nic:
S: twoju atiec?
D: nie żywiat.
rotfl był ogólny
ale dalej: widział to jakiś oficer i podchodzi do dziadka i każe mu na bok zejść i przez bramkę do wykrywania metalu. No i oczywiście brzęczy. Kazał mu wszystko wyciągnąć. No i drugi raz przechodzi. Znowu dzwoni. Podchodzi do niego gościnka z takim przenośnym i zaczyna mu od góry do dołu tym machać. I znowu dzwoni, ale w poziomie piersi. No to wyciągną jakąś tam spinkę. Dalej, dzwoni na wysokości pasa. No to ściaga pasek. Dalej tam dzwoni, no to ściaga spodnie. A gościnka tylko 'nie nie' i go puścili
