KAMAN. Na linach zjeżdzalibyśmy dużo częściej, ale ostatni raz gdy próbowaliśmy to skończyło się awaryjnym lądowaniem, i już po awaryjnym lądowaniu prawie wywróceniem śmigłowca, przyspawanymi doń linami ( ? ? ? ), które nie dały się zrzucić (nie dało się też na nich zjechać). A wszystko to z pełnym cargo, które się z tego powodu poobijało. Był to bodaj drugi, albo trzeci taki odnotowany przypadek, więc odpuściliśmy sobie liny na dłuższy czas, z powodów praktycznych, nie jakiegoś "widzimisie".
Misję na Clafghanie, poza mocną zamułą "po procesorze", zabił jakiś głupawy bug w ostatnim release PSZ'ta, który sprawia, że (i tutaj jest problem z ustaleniem o co biega), zupełnie randomowo pojazd lubi się wywalić... o powietrze.
Wjazd na kompleks był faktycznie bardzo fajny i myślę, że jak na ten poziom "oszołomienia" pt. przeciwnik wszędzie w koło i tyle hałasu, to wyszło nieźle. Zwłaszcza, że chwilami i ja zaczynałem głupieć słysząc tyle głosów w okół siebie.
Było szybko, efektownie i przedewszystkim efektywnie. Misja ukończona bez strat.
Również dzięki Thomas, zrobiłeś dobrą robotę i wierz nam, że jak na "świeżaka" spisałeś się bdb
