Pierwsza misja ruskimi pokazała mi jak bardzo marudny i wygodnicki byłem, narzekając na operowanie i widoczność z BRDM-a...
Oficjalnie mianuję BTR-70 nowym, najbardziej dziadowskim pojazdem opancerzonym w armie! ;P
Nie dość, że cholerstwo jest długie przez o średnio zwrotne, wytrzymałe niewiele więcej niż BRDyMcia to jeszcze widoczność... Do tego, że zza kierownicy widzi się głównie niebo już chyba wszyscy przywykli... Inaczej jednak wygląda sprawa dla tych w wieżyczce...
Wyobraźcie sobie sobie ile ekranu jest wycięte i ile terenu jesteście w stanie pokryć patrząc jedynie przez jakąś armową optykę... Ot chociażby PSO czy ACOG... Krucho prawda? Teraz dodajcie do tego przybliżenie... Może nie takie jak w snajperkach ale jednak... Kąt widzenia jeszcze bardziej się zmniejsza... Potem przypomnijcie sobie, że wieżyczkę trzeba obracać na korbkę, łapami, co raczej dodatkowo mocno spowalnia wszelkie ruchy... Przenosząc się na chwilę na slot dowódcy zauważmy, że jego wizjerkiem można kręcić jedynie odrobinę na boki... Do 180 stopni hen daleko... Dodatkowo kręci się on wraz z wieżyczką co sprawia, że pomoc w wypatrywaniu celi podczas ruchu jest... bardzo trudne?
Ogólnie obraz ten jak widać za wesoły nie jest, jednak może bym nawet go przemilczał gdyby nie jeszcze jeden czynnik... Pamiętacie optykę tj kółeczko o marnym kącie widzenia o którym wspominałem? No to pomniejszcie sobie teraz je o połowę (i ja wcale nie przesadzam!)... Oto przez co musiałem się z Konradem gapić...
Kiedy natknęliśmy się na tych zaatakowanych policjantów i zatrzymaliśmy to była między nami różnica... 30m? 40m? W każdym bądź razie u mnie wyglądało to tak, że stojący czeczen zajmował ok 2/3 celownika... Patrząc przez wlew od butelki widziałbym więcej... Chociaż z drugiej strony może ruscy jak to ruscy, właśnie z butelki czerpali inspirację podczas projektowania tego celownika...
Generalnie jakby na to nie patrzeć misja ta w połączeniu z owym BTR-em była świetnym sprawdzianem nie tyle umiejętności o organizacji załogi, z której po początkowych problemach z ACRE jestem bardzo zadowolony... Wielka szkoda, że skończyliśmy tak jak skończyliśmy, czyli hukiem i wśród gwizdów fajerwerków, tuż po tym jak usłyszałem jakiś szum po lewej i zdążyłem powiedzieć sobie szybkie "kurna" w myślach...
Tak czy inaczej uważam, że mimo wszystko swoje zadanie wykonywaliśmy jak należy, a to że zginęliśmy... No cóż... BTR-70 wyładowany ludźmi (8+3 załogi) na czele kolumny pozostaje kwestią sporną...
Podsumowując, mimo przydzielonego koszmarka mi grało się całkiem przyjemnie, a misja ma w sobie naprawdę duży potencjał... Chętnie zagram ją kiedyś ponownie...
Co do drugiej operacji... Znowu zapowiadało się świetnie, a skończyło w momencie kiedy akcja wreszcie ruszyła z miejsca... CO tu więcej mówić...
PS ktoś nagrał to nasze unicestwienie?