Chyba sobie kpicie. Rozwaliliśmy wasze wozy (3), rozwaliliśmy 6ciu waszych kolegów (w tym szefa) i jednego pojmaliśmy, oraz dwóch kolaborantów (jednemu się umarło), zaś reszta waszego oddziału się wycofywała (nawet na filmiku jest rozkaz odwrotu sekcji złodziei od Blackburna). I wy jeszcze wyjeżdżacie z tekstem "nic nie było rozstrzygnięte", "mogliśmy wygrać", "gra była w toku", "remis"? Wolne żarty. Grę zakończyło "Decisive American Victory" i proszę o pogodzenie się z tym faktem, a nie wymyślanie, że "gdybyśmy tylko zawrócili, i poganiali się z wami kolejną godzinę, to być może" 3 słabo uzbrojonych rambo (nawet z naszym samochodem) dałoby radę 11 Marine. Marnujecie nasz i wasz czas.
Learn to lose.
A żeby nie było, że tylko negatywnie - gra była (wbrew temu co twierdzą niektórzy) bardzo klimatyczna i fajna. Oczywiście, mogłoby być i więcej FPS, i strzelanina po pierwszej pół godziny... ale kurde, właśnie na tym polega urok Army i takiego PvP oraz realistyczniejszego Mil-Sim. To, że niektórzy marudzą "prawie 3 godziny patrzenia w krzaki" - chłopaki, entuzjaści tego typu zabawy robią w zupełnie realnym lesie i 72 h! A tam nie ma opcji wstania od komputera czy zrobienia sobie herbaty, a strzelania jest tyle samo albo mniej. Jak dla mnie było spoko i walka na koniec była dobrym punktem kulminacyjnym. Chyba każdy już czekał kiedy Damian pozwoli nacisnąć spust...
Reszty wieczoru nawet nie pamiętam, podobnie jak następnego - ale ogólnie weekend oceniam pozytywnie, podobnie jak i 2 czy 3 poprzednie.
I za to dzięki. Btw, do teraz chce mi się śmiać jak brzmię na filmiku - widać było, że już na początku rozgrywki dosłownie zasypiałem na klawiaturze
