Niemiecki patrol:
bardzo fajna misja, bardzo fajne wykonanie, naprawdę świetna robota moich podkomendnych (dzięki Ghost za dużą pomoc), wszystkie rozkazy były wykonywane w locie, płynnie i bez zgrzytów, a niczego innego do szczęścia nie potrzeba.
Szkoda tylko, że nie było u nas w drużynie kamerzysty, bo czyszczenie miasteczek praktycznie bez zatrzymywania, czy reorganizacja konwoju w biegu wyglądały naprawdę ładnie i zgrabnie.
Wisienką na torcie jest jeszcze dodatkowo brak strat, nie wliczając Algraba trafionego jakąś zabłąkaną sojuszniczą kulą. Słowem, gratulacje dla wszystkich.
Gniazdo os:
po początkowym lekkim nieogarze wszystko zaczęło jakoś się kręcić i wraz z upływem misji rosła także jakość organizacji, by pod koniec dojść do poziomu już w pełni zadowalającego. Ogólnie wykonanie bez jakiś wodotrysków ale udane, doszliśmy gdzie dojść mieliśmy, zabraliśmy kogo zabrać mieliśmy (napotkany incydent pominę, gdyż nijak mnie on obchodzić nie musi), po czym ewakuowaliśmy się bez żadnych strat (przynajmniej w mojej drużynie). Po prostu dobrze wykonana robota.
Ostatnia-misja-której-nazwy-nie-pamiętam-mbGustik:
dla odmiany było sporo śmiechu, co idealnie dopełniło 'udania' wieczoru.
Agresywne szturmy, sprawne czyszczenie, wszystko wykonywane na luzie i sprawnie, utracenie w mojej drużynie jedynie kejsiego, choć niestety w dość głupi sposób, to jedna strona medalu.
Na drugą, o wiele bardziej barwną składa się natomiast: wyeliminowanie wrogiego Urala z ZU zderzając się z nim czołowo (słabe te hamulce nam dali) milion mniej lub bardziej zabawnych/dabilnych spostrzeżeń przy czyszczeniu, wreszcie moje wyczyny kaskaderskie przy ucieczce pojazdami (wyskakując z górki jakimś cudem odbiliśmy się od korony przydrożnego drzewa, zrobiliśmy małą śrubę i wylądowaliśmy bokiem na wielkim głazie po drugiej stronie drogi, kilka centymetrów dalej mając przepaść), pozyskanie osobistego niezidentyfikowanego obiektu latającego (powstałego przy próbie ściągnięcia naszego pojazdu przyczepiając go liną do drugiego), następujące po tym zestrzelenie owego wiszącego nad naszymi głowami latadła i całkiem widowiskowy touchdown na zboczu doliny, a na koniec oczywiście epicka-rozk..walająca-sytuacje-przechodząca-do-historii-epickich-historyjek-ACPL opowieść Rayana pt. "Jak 'Trójka' rozbita została".
Mistrzostwo!
Podsumowując, wieczór zarąbisty, niezwykle owocny i w pełni godny pokazania na YT (mam nadzieję że ktoś się tym zajmował).
Podziękowania i gratulacje dla wszystkich, którzy wzięli w nim udział, oby więcej takich.
