Jon napisał(a):Sorry, ale to jest nieporozumienie, naszą bazę zobaczy każdy kto zajedzie w tamten rejon (dupa a nie partyzanci), a jednorazowa śmierć oddziału kończy dla nich zabawę, bo po prostu nie ma czym walczyć. Dostanie się do handlarzy może być trudne, nie wiadomo gdzie ich szukać ani na ile należy przy tym obawiać się redfor i blufor. IMO pomysł z handlarzami nietrafiony, chyba, że załatwisz komunikację z nimi dla każdej ze stron (mam pewien pomysł).
Nie każdy handlarz bronią ogłasza się w codziennej prasie. Trzeba nawiązywać kontakty, co było założeniem misji.
My z Ragnarem tez mieliśmy bazówkę widoczną z kilometra dlatego prenosilismy sprzęt w inne miejsca i do pojazdów.
Uwagi Cześka bardzo słuszne, ale nie oszukujmy się, mogliscie dopiero organizować partyzantkę, dlatego tak słabo z bronią "specjalistyczną". Apropo zmiany ubrań - bardzo dobry pomysł.
Tak podsumowując. Wyraźnie strony nie zrozumiały przesłania briefingu, który opisywał, że granica przebiega przez śrdek strefy i tam koncentruje się działalnośc obu stron. To nie missionmaker zawinił, tylko sposób rozegrania misji przez dowódców, którzy zamiast patrolować granice, zapuszczali się kilka kilometrów w teren przeciwnika. Co najlepsze, jeżdżąc z Ragnarem dziwiliśmy się, że na głównej drodze nie było wojaków pilnujących swojego terytorium.