
Po pewnym deatchmatch'u w Saint Louis (Malden) naszło mnie parę reflaksji. Po pierwsze muszę przyznać, że lekko irytował mnie sposób respawn'owania - czesto zdarzało się, że gracze w niewielkim odstępie czasu respawn'owali się niedaleko siebie. Nie jestem pewien czy miejsce było całkiem losowe, bo nie znam od kuchni robienia misji MP, ale wydaje mi się, że było na mapie kilka wyznaczonych miejsc w pobliżu których następował respawn. Tak czy inaczej osoba, która pojawiła się jako druga zwykle miała jakieś 2-3 sekundy życia przed sobą - zazwyczaj tyle by odwrócić się i zobaczyć błysk wystrzału. Jeśli dopisało szczęście i w zasięgu wzroku były jakieś krzaki to udawało sie skoczyć i od razu przypaść do ziemi, ale jesłi pojawiałeś się na otwartym terenie to mogiła. Właściwie zawsze miałem dylemat czy paść od razu na ziemię czy ruszyć biegiem do najbliższej kryjówki. Nie jestem pewien czy to dlatego, że jestem newbie i jest na to jakiś sposób, czy po prostu trzeba się pogodzić z tym, że życie jest brutalne. Na pewno wielu nie zwróci na to uwagi, albo nawet uzna że właśnie w tym jest "smaczek".
W sumie to w ogóle nie wiedziałem jak się do tego zabrać. Chwilę wcześniej grałem w jakiś zwariowany deathmatch z użyciem rewolwerowych granatników, gdzie pozostawanie w nieustannym ruchu było zazwyczaj wszystkim (zwłaszcza gdy już cię ktoś namierzył), a chwilę pożniej zasady gry zmieniły się diametralnie. Koniec końców nie zdołałem dojść do wniosku czy lepiej zalec w jakimś wygodnym miejscu i czekać na okazję, czy szybko i w miarę możliwości skrycie przemieszczać się z miejsca na miejsce szukając wroga (ale i tak wybrałem to drugie, bo nie po to gram żeby siedzieć pół godziny w krzakach
).
W każdym razie przekonałem się jak istotną rolę odgrywa umiejętność lokalizowania zagrożeń za pomocą słuchu.
Co nie zmienia faktu, że dostałem "tęgie baty"![:]](./images/smilies/icon_krzywy.gif)
W sumie to w ogóle nie wiedziałem jak się do tego zabrać. Chwilę wcześniej grałem w jakiś zwariowany deathmatch z użyciem rewolwerowych granatników, gdzie pozostawanie w nieustannym ruchu było zazwyczaj wszystkim (zwłaszcza gdy już cię ktoś namierzył), a chwilę pożniej zasady gry zmieniły się diametralnie. Koniec końców nie zdołałem dojść do wniosku czy lepiej zalec w jakimś wygodnym miejscu i czekać na okazję, czy szybko i w miarę możliwości skrycie przemieszczać się z miejsca na miejsce szukając wroga (ale i tak wybrałem to drugie, bo nie po to gram żeby siedzieć pół godziny w krzakach
W każdym razie przekonałem się jak istotną rolę odgrywa umiejętność lokalizowania zagrożeń za pomocą słuchu.
Co nie zmienia faktu, że dostałem "tęgie baty"
![:]](./images/smilies/icon_krzywy.gif)