Cz 10 mar, 2005 22:49
Mam własny pogląd na refleksyjność.
Uśmiercenie bohatera na siłę po tym wszystkim co gracz przeszedł jak dla mnie pachnie łajdactwem: gracz ginie mimo że nie popełnia żadnego błędu - po prostu jako statysta w cutscence.
Najlepiej człowieka pogrążyć nie uśmiercając go, ale pokazując, że wszystko co robił było g* warte: po wielkiej bitwie będzie następna, a po niej jeszcze jedna i tak bez końca.
I w tym momencie gracz opuszcza swoją postać już na dobre, pojawiają się credits, a wojak pozostaje sam pośród szaleńczej wojny, nadchodzącej kontrofensywy, zgliszcz i łun pożarów itp.
Mnie bardzo podobał się sposób narracji i zakończenia w "cieńkiej cyerwonej linii", tam wojna sprawiała wrażenie jakby nigdy nie miała się skończyć - kto oglądał zrozumie. Kompania braci też jest niezłym wzorem.